I
ciągle zadaję sobie pytanie: czy to jest miłość, czy oszukiwanie? ?
Nie
da się ukryć, że czas wakacji to dla wielu młodych okres wielkich sercowych
podbojów. Ileż to razy gdzieś na mazurskiej przystani, na nadmorskiej plaży, a
może i na samym szczycie tatrzańskim padają słowa: kocham cię. A zaraz po nich
następują obietnice: nigdy cię nie zapomnę, będę pisać, przyjadę, chcę być już
z tobą na zawsze.
Różne bywają losy tych wakacyjnych miłości. Niejedna z nich doprowadziła rozmiłowanych w sobie chłopca i dziewczynę na ślubny kobierzec. Inne zakończyły się z chwilą powrotu do domu. Niektórzy już we wrześniu, opowiadając znajomym o swojej wakacyjnej miłości, nie za bardzo mogą sobie przypomnieć, jak ona miała na imię. Tym bardziej, że w lipcu była jedna, a w sierpniu druga…
Żonglowanie słowem „kocham” jest powszechne i łatwe. Jak więc ustrzec się przed kimś, kto chce się mną zabawić, a może nawet tryumfalnie dorzucić do swojej licznej kolekcji poderwanych ?
Prawdziwą miłością jest Bóg i innej nie ma. Prawdziwym powiewem miłości, jej mocą, potęgą jest Duch Święty. To nie przelotne uczucie, zmysłowa fascynacja – to siła, która stworzyła wszechświat ! Jest prawdą, która demaskuje wszelki fałsz i zakłamanie. Warto modlić się do Niego szczególnie wtedy, gdy wiążemy się z kimś, wchodzimy w jakieś bliższe relacje. Ileż to rzekomo zakochanych mówi po tym, jak miną gorące uniesienia: gdzie ja miałam oczy ?! Gdzie miałem rozum ?!
Co mówili o prawdziwej miłości ludzie napełnieni Duchem Świętym ? Że jest ona pokorna. Gdy niekiedy rozmawiam z zakochanymi, to stawiam im pytanie:
- Czy już się ze sobą pokłóciliście ?
W odpowiedzi często słyszę stanowcze stwierdzenie:
- Nie ! My się tak kochamy, że się nigdy nie kłócimy !
- A to szkoda – odpowiadam. – To lepiej jeszcze ślubu nie bierzcie. Bo jeszcze nie wiesz, czy twój chłopak, twoja dziewczyna potrafić wypowiadać jedno słowo. Takie zwykłe, ale najtrudniejsze na świecie słowo: przepraszam. Związać się na całe życie z kimś, kto nie umie mówić „przepraszam”, któremu to słowo nigdy przez gardło nie przechodzi, to jak grać w toto-lotka. Może się trafić wzajemne porozumienie i harmonia. Ale jednak niewielkie tu szanse na życiową wygraną.
Co jeszcze o miłości mówili swoim życiem ci, których napełniał Duch Pocieszyciel ? Pokazywali, że człowiek nie ma kilku serc. Jedno od kochania sympatii, drugie od kochania Pana Boga, trzecie od kochania przyjaciół, czwarte od kochania rodziców. Dlatego nie trzeba się zbytnio zachwycać tym, że „mój chłopak wskoczył przez okno do pociągu, żeby mi zająć siedzące miejsce !” Cieszyć trzeba się raczej wtedy, gdy ów dżentelmen ustąpi w przedziale miejsca jakiejś staruszce. Nie można być szczerze rozmiłowanym w dziewczynie, a zupełnie nie dostrzegać cierpienia innych ludzi. Serce ma się jedno. Zamiast z rozkoszą wsłuchiwać się w potok komplementów pod swoim adresem, warto posłuchać, co moja sympatia mówi o swoich rodzicach. Jeśli ktoś zaraz po miłosnych wyznaniach wobec dziewczyny – mój aniołku, moja myszko – stwierdza z pogardą, że „moja matka jest dokumentnie głupia i kompletnie zakręcona”, to uwaga – coś tu nie gra ! Bo albo człowiek ma w sercu czystą miłość, albo ma pogardę. Jedno z drugim tam mieszkać nie może. Serce ma się jedno.
Jak chłopak dziś traktuje swoją matkę czy staruszkę w tramwaju, tak najprawdopodobniej kiedyś potraktuje swoją dziewczynę, gdy ta zostanie już jego żoną. Nie ma po co chodzić do wróżki, by pytać o przyszłość. Trzeba tylko pilnie przyglądać się życiu.
I może jeszcze jedno kryterium tej Bożej miłości. Przed ślubem warto sprawdzić, czy ten mój, czy ta moja ukochana boi się Boga. Nie ma co ukrywać, że bardzo często w okresie chodzenia ze sobą zdarza się coś niedobrego w dziedzinie czystości. Zbyt odważne dotknięcia, za dużo namiętności, itp. I wtedy przypomnij sobie – jak ta druga strona zareagowała ? Uśmiechem mówiącym, że było super ? A może twoja dziewczyna posmutniała i powiedziała: Boże, co myśmy najlepszego zrobili. Chodźmy do spowiedzi. Jak najszybciej.
Byłoby najlepiej, gdyby takie sytuacje w ogóle nie miały miejsca. Ale cóż – nie ma co ukrywać – zdarzają się. Jeśli ktoś wtedy nie zauważa grzechu, nie ma żadnych wyrzutów sumienia, to znowu powinno się zapalić czerwone światło. Ten ktoś nie liczy się z Bogiem. Dlatego jest bardzo prawdopodobne, że po ślubie, po latach, kiedy będzie chciał odejść, zdradzić, to żaden argument go nie zatrzyma.
Wspomniałem o twoim ukochanym, ale jeśli to ty nie umiesz mówić: „przepraszam”, jeśli jesteś skłócona z całą rodziną, jeśli nie masz wyrzutów sumienia z powodu ciężkiego grzechu, to znak, że musisz zaczekać ze słowem ”kocham”. Czy dziś w twoich ustach nie byłoby ono kłamstwem ?
To tylko kilka prawd o autentycznej miłości. Jaśniały one w życiu ludzi napełnionych Duchem Świętym. Uchronił ich przed ciągłym błądzeniem w labiryncie złudnych emocji i bolesnych rozczarowań. Dlatego warto przeżywać z Nim wszystkie dni. Wakacyjne też.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Może teraz zapytasz: jak spotkać Ducha Pocieszyciela ? Jak ma Go odnaleźć zwyczajny, marny człowiek uwikłany w grzech, w swoje słabości ? Odpowiem tak: a co robi owieczka, która zgubiła się pasterzowi i wplątała w bolesne ciernie ? Niewiele może zrobić – tylko dzwonić dzwoneczkiem na szyi i rozpaczliwie beczeć. Nam właśnie pozostaje to samo: przyzywać Pocieszyciela. Musimy to czynić z głęboką nadzieją. Bo nieważne ile masz lat, co przeżyłeś, za kogo cię ludzie uważają, na jakiej drodze życia jesteś. Zawołaj, On na pewno usłyszy, na pewno cię odnajdzie. Duch tchnie, kędy chce.
Różne bywają losy tych wakacyjnych miłości. Niejedna z nich doprowadziła rozmiłowanych w sobie chłopca i dziewczynę na ślubny kobierzec. Inne zakończyły się z chwilą powrotu do domu. Niektórzy już we wrześniu, opowiadając znajomym o swojej wakacyjnej miłości, nie za bardzo mogą sobie przypomnieć, jak ona miała na imię. Tym bardziej, że w lipcu była jedna, a w sierpniu druga…
Żonglowanie słowem „kocham” jest powszechne i łatwe. Jak więc ustrzec się przed kimś, kto chce się mną zabawić, a może nawet tryumfalnie dorzucić do swojej licznej kolekcji poderwanych ?
Prawdziwą miłością jest Bóg i innej nie ma. Prawdziwym powiewem miłości, jej mocą, potęgą jest Duch Święty. To nie przelotne uczucie, zmysłowa fascynacja – to siła, która stworzyła wszechświat ! Jest prawdą, która demaskuje wszelki fałsz i zakłamanie. Warto modlić się do Niego szczególnie wtedy, gdy wiążemy się z kimś, wchodzimy w jakieś bliższe relacje. Ileż to rzekomo zakochanych mówi po tym, jak miną gorące uniesienia: gdzie ja miałam oczy ?! Gdzie miałem rozum ?!
Co mówili o prawdziwej miłości ludzie napełnieni Duchem Świętym ? Że jest ona pokorna. Gdy niekiedy rozmawiam z zakochanymi, to stawiam im pytanie:
- Czy już się ze sobą pokłóciliście ?
W odpowiedzi często słyszę stanowcze stwierdzenie:
- Nie ! My się tak kochamy, że się nigdy nie kłócimy !
- A to szkoda – odpowiadam. – To lepiej jeszcze ślubu nie bierzcie. Bo jeszcze nie wiesz, czy twój chłopak, twoja dziewczyna potrafić wypowiadać jedno słowo. Takie zwykłe, ale najtrudniejsze na świecie słowo: przepraszam. Związać się na całe życie z kimś, kto nie umie mówić „przepraszam”, któremu to słowo nigdy przez gardło nie przechodzi, to jak grać w toto-lotka. Może się trafić wzajemne porozumienie i harmonia. Ale jednak niewielkie tu szanse na życiową wygraną.
Co jeszcze o miłości mówili swoim życiem ci, których napełniał Duch Pocieszyciel ? Pokazywali, że człowiek nie ma kilku serc. Jedno od kochania sympatii, drugie od kochania Pana Boga, trzecie od kochania przyjaciół, czwarte od kochania rodziców. Dlatego nie trzeba się zbytnio zachwycać tym, że „mój chłopak wskoczył przez okno do pociągu, żeby mi zająć siedzące miejsce !” Cieszyć trzeba się raczej wtedy, gdy ów dżentelmen ustąpi w przedziale miejsca jakiejś staruszce. Nie można być szczerze rozmiłowanym w dziewczynie, a zupełnie nie dostrzegać cierpienia innych ludzi. Serce ma się jedno. Zamiast z rozkoszą wsłuchiwać się w potok komplementów pod swoim adresem, warto posłuchać, co moja sympatia mówi o swoich rodzicach. Jeśli ktoś zaraz po miłosnych wyznaniach wobec dziewczyny – mój aniołku, moja myszko – stwierdza z pogardą, że „moja matka jest dokumentnie głupia i kompletnie zakręcona”, to uwaga – coś tu nie gra ! Bo albo człowiek ma w sercu czystą miłość, albo ma pogardę. Jedno z drugim tam mieszkać nie może. Serce ma się jedno.
Jak chłopak dziś traktuje swoją matkę czy staruszkę w tramwaju, tak najprawdopodobniej kiedyś potraktuje swoją dziewczynę, gdy ta zostanie już jego żoną. Nie ma po co chodzić do wróżki, by pytać o przyszłość. Trzeba tylko pilnie przyglądać się życiu.
I może jeszcze jedno kryterium tej Bożej miłości. Przed ślubem warto sprawdzić, czy ten mój, czy ta moja ukochana boi się Boga. Nie ma co ukrywać, że bardzo często w okresie chodzenia ze sobą zdarza się coś niedobrego w dziedzinie czystości. Zbyt odważne dotknięcia, za dużo namiętności, itp. I wtedy przypomnij sobie – jak ta druga strona zareagowała ? Uśmiechem mówiącym, że było super ? A może twoja dziewczyna posmutniała i powiedziała: Boże, co myśmy najlepszego zrobili. Chodźmy do spowiedzi. Jak najszybciej.
Byłoby najlepiej, gdyby takie sytuacje w ogóle nie miały miejsca. Ale cóż – nie ma co ukrywać – zdarzają się. Jeśli ktoś wtedy nie zauważa grzechu, nie ma żadnych wyrzutów sumienia, to znowu powinno się zapalić czerwone światło. Ten ktoś nie liczy się z Bogiem. Dlatego jest bardzo prawdopodobne, że po ślubie, po latach, kiedy będzie chciał odejść, zdradzić, to żaden argument go nie zatrzyma.
Wspomniałem o twoim ukochanym, ale jeśli to ty nie umiesz mówić: „przepraszam”, jeśli jesteś skłócona z całą rodziną, jeśli nie masz wyrzutów sumienia z powodu ciężkiego grzechu, to znak, że musisz zaczekać ze słowem ”kocham”. Czy dziś w twoich ustach nie byłoby ono kłamstwem ?
To tylko kilka prawd o autentycznej miłości. Jaśniały one w życiu ludzi napełnionych Duchem Świętym. Uchronił ich przed ciągłym błądzeniem w labiryncie złudnych emocji i bolesnych rozczarowań. Dlatego warto przeżywać z Nim wszystkie dni. Wakacyjne też.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Może teraz zapytasz: jak spotkać Ducha Pocieszyciela ? Jak ma Go odnaleźć zwyczajny, marny człowiek uwikłany w grzech, w swoje słabości ? Odpowiem tak: a co robi owieczka, która zgubiła się pasterzowi i wplątała w bolesne ciernie ? Niewiele może zrobić – tylko dzwonić dzwoneczkiem na szyi i rozpaczliwie beczeć. Nam właśnie pozostaje to samo: przyzywać Pocieszyciela. Musimy to czynić z głęboką nadzieją. Bo nieważne ile masz lat, co przeżyłeś, za kogo cię ludzie uważają, na jakiej drodze życia jesteś. Zawołaj, On na pewno usłyszy, na pewno cię odnajdzie. Duch tchnie, kędy chce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.