Licznik odwiedzin

poniedziałek, 5 czerwca 2023

Bóg zmienił moje życie i chcę ci o tym opowiedzieć

Zaczęło się w Dzień Matki, a skończyło w Dzień Dziecka.


Przez tydzień na ulicach Poznania można było spotkać ludzi w zielonych koszulkach z napisem „Bóg zmienił moje życie”. To nie jakiś nowy modny fason, na który „zachorowali” poznaniacy, ale żywy Kościół, który postanowił wyjść na ulicę. 

Misja Talitha Kum to ewangelizacja miasta. Cel tej akcji jest prosty. Chodzi o to, by wspólnoty, ruchy i stowarzyszenia mogły zrealizować to, czego tak naprawdę wszystkie pragną. By powiedzieć wszystkim o tym, że doświadczyli spotkania z Bogiem, że to zmieniło ich życie i teraz chcą się tym podzielić z innymi, by inni też mogli otworzyć się na ta możliwość doświadczenia Bożej miłości. 

Być rękami Boga 

W różnych miejscach Poznania pojawiali się, aby na wiele sposobów przekazywać mieszkańcom stolicy Wielkopolski, że Bóg ich kocha, że ich życie ma sens. Ludzie z różnych wspólnot archidiecezji poznańskiej zaangażowali się, by przez modlitwę, muzykę, sztukę, taniec, wspólne piknikowanie i słowa, ale też konkretne gesty miłości wobec ubogich, osób w zakładzie karnym czy w DPS-ach być rękami, nogami, ustami i oczami Boga, który szuka każdego człowieka. Nie tylko przemawianie do człowieka przekazuje prawdę o Bożej miłości, ale może przede wszystkim zatrzymanie się z nim na chwilę w jego życiu – takim, jakie to życie jest. Zatrzymanie się i wskazanie na źródło, z którego można czerpać nadzieję w codziennych trudach, jakiekolwiek by one nie były. Bo tak właśnie robi Jezus. 

– Ewangelizacja nie jest ani pierwszym, ani najważniejszym zadaniem Kościoła. Ewangelizacja jest jedynym zadaniem Kościoła – mówił bp Grzegorz Balcerek podczas mszy świętej rozpoczynającej ewangelizację miasta, czyli Misję Talitha Kum.I dlatego w sumie prawie 200 osób z wielopolskich wspólnot „zeszło z kanap”, zrezygnowało z odpoczynku po pracy, niektórzy specjalnie na te dni wzięli urlop, właśnie po to, by to najważniejsze zadanie Kościoła realizować. Każdy zgodnie z tym, czym żyje w swojej wspólnocie, zgodnie z własnym charyzmatem. 

Modlitwa o pokój 

Mały kościółek w centrum miasta jest jak oaza ciszy i wyspa światła, które wlewa się przez wysokie okna. Na środku kościoła na sztaludze jest ikona Chrystusa a wokół ludzie słuchający Ewangelii, zatopieni w modlitwie. W ostatniej ławce siedzi ksiądz, a po przeciwnej stronie, też w ostatniej ławce, kobieta. Wzrok przyciągają jej tatuaże. Wydaje się, że są z dwóch różnych światów, ale to nie przeszkadza im modlić się o to samo – o pokój. Po to tutaj przyszli. 

Modlitwa o pokój jest jednym z elementów duchowości Wspólnoty Sant’Egidio. – Co miesiąc spotykamy się tutaj, żeby modlić się o pokój w naszych sercach, miedzy nami i pokój na świecie. Wierzymy, że modlitwa może zmienić wszystko i sprawić, że to, co wydaje się niemożliwe, czyli świat bez wojen, jest czymś, co może się wydarzyć – mówi Urszula ze wspólnoty. 

Nie można oprzeć się wrażeniu, że to rzeczywiście już wydarza się tutaj, między nimi. Może więc rzeczywiście trzeba mieć nadzieję, że zaistnieje to także tam, gdzie nadziei na pokój brak. 

Nigdy w ten sposób nie myślałem o Bogu 

Rozwozi jedzenie w jednej z firm kurierskich. Zaczęli rozmawiać tylko dlatego, że Ola do niego podeszła, kiedy czekał na kolejne zlecenie. W sumie nie miał w tamtej chwili nic innego do roboty, więc mógł porozmawiać z dziewczyną. Czemu nie? Zapytała go, czy wierzy w to, że jego życie może mieć nowy sens, że na swoje kłopoty może spojrzeć zupełnie inaczej. Nie miał w planach wielkich zwierzeń, ale trochę opowiedział o tym, że w sumie to do kościoła nie chodzi, ale gdzieś tam wierzy, że jest Bóg. Nigdy jednak nie myślał o Nim, jako o kimś, kto może się interesować jego życiem po to, by mu pomóc w taki sposób wewnętrzny, dać siłę. Kiedyś zdarzyło mu się pomodlić o to, by uniknąć konsekwencji tego, co zrobił, ale czuł, że Bóg go nie wysłuchał, bo jednak konsekwencje go dopadły. – Nigdy nie pomyślałem o tym, że Bóg może jednocześnie pozwolić na to, żebym miał problemy, a z drugiej strony wspierać mnie, żebym wyciągnął odpowiednie wnioski i stał się bardziej odpowiedzialny, że może dać mi do tego siłę – opowiadał Oli. 

Ewangelizacja na ulicy, podchodzenie ot tak, po prostu, do tych, którzy się zatrzymali, żeby zobaczyć teatr, taniec czy posłuchać muzyki to ważny element ewangelizacji miasta. Może monetami jest trochę nieswojo, ale znacznie częściej jest to zwyczajne zamienienie ze sobą kilku życzliwych słów. A czasami takie spotkanie przeradza się w naprawdę długą rozmowę, bo okazuje się, że tym, czego przypadkowo spotkana na ulicy osoba najbardziej potrzebuje jest to, żeby ktoś jej wysłuchał. 

Piknik na Krańcowej 

Już zza bramy słychać perkusję i czuć charakterystyczny zapach grillowanych kiełbasek. Na obrzeżach miasta w ogrzewalni i schronisku dla osób w kryzysie bezdomności w środę był wielki piknik z zespołem rockowym, który zagrał specjalnie dla nich koncert na żywo. Był grill i świeżutkie drożdżówki. Panowie zaangażowali się we wspólne grillowanie i serwowanie tego, co przyrządzono na grillu, a panie mogły ze spokojem rozmawiać. 

To jest właśnie to, czego każdy człowiek jest spragniony, a zwłaszcza ten, który przez wielu jest odrzucony i odpychany – rozmowy. Takiej zwykłej, w której pokazuje się zdjęcia swoich dzieci, może wnuków, w której rozmawia się o przepisie na sałatkę i o ulubionej sukience. Takiej, w której nie liczy się czasu, w której można się wypowiedzieć tak, jak się potrzebuje i potrafi. I wreszcie takiej, gdzie naprzeciwko jest człowiek, który słucha. Naprawdę słucha. 

Dlaczego mówisz o Bogu? 

– Jesteś piękną dziewczyną, dlaczego tracisz czas na Boga? Przecież masz inne opcje. Możesz robić wszystko – Ania wysłuchała komplementu, ale czuła, że mężczyzna uważa, że Bóg nie jest potrzebny komuś, kto ma dobrą pracę, kto coś osiągnął i komu coś w życiu się udało. Rozmawiali, siedząc na schodach niedaleko cukierni. Był naprawdę zaintrygowany. Pytał, o co tak naprawdę chodzi w tym, że ktoś decyduje się na bliską relację z Bogiem i co to w zasadzie oznacza. 

Czasami ludzi najbardziej zastanawia właśnie to, że chrześcijanin, zwłaszcza ten, który decyduje się angażować w swoją wiarę, jest kimś takim jak każdy inny. Pracuje w korporacji, chodzi w modnych ubraniach, pije kawę z papierowego kubka ze znanej kawiarni, spotyka się ze znajomymi na grilla i generalnie może uchodzić za zadowolonego z życia. I zaczyna mówić o Bogu. I po co? Pewnie poszedł z tym pytaniem, które uderzyło w niego z siłą wodospadu we wtorkowe popołudnie. 

Muzyka przemawia 

Muzyka jest tym, co dociera do głębi. Nawet jeśli nie zna się słów, języka to ona i tak dociera do serca. Jak każdego dnia wieczorem w czasie trwania ewangelizacji miasta w farze poznańskiej była msza święta a po niej uwielbienie Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Każdego dnia inny zespół, który wykonuje muzykę chrześcijańską, naprawdę maksymalnie wykorzystywał ten czas, żeby zbudować atmosferę modlitwy.   

Ostatniego dnia już pod koniec spotkania weszło dwóch mężczyzn. Może byli Holendrami, a może Belgami – trudno było wyłapać słowa z ich rozmowy. Chyba przyszli pozwiedzać, ale stanęli i po prostu patrzyli i słuchali muzyki. Wyglądali na zafascynowanych. Może nawet lekko zszokowanych. Mimo wszystko nie wszędzie i nie zawsze można spotkać tylu ludzi, którzy cieszą się, że przez dobrą muzykę uwielbiają Boga, dziękują Mu i cieszą się, że mogą być w tym razem, we wspólnocie. 

Ubodzy a jednak bogaci, bogaci a jednak ubodzy 

„Nikt nie jest tak bogaty, żeby czegoś nie potrzebował i nikt nie jest tak biedny, by nie mógł czegoś dać” – te słowa często powtarzają Brazylijczycy z Przymierza Miłosierdzia, wspólnoty, która koordynowała Misję Talitha Kum. I tak rzeczywiście jest. Na ulicy w czasie rozmów był i bankowiec, który tęsknił za rodziną, którą stracił. I był szef firmy przewozowej, którego zżerał stres. Była też matka z dziećmi, która martwiła się chorobą w rodzinie, młode małżeństwo informatyków, którzy nie mogą mieć dzieci. Były i osoby w kryzysie bezdomności, uzależnione, pogubione.  

Każdy w zasadzie potrzebuje tego samego, choć w różnych odsłonach i w różny sposób to wyraża. Potrzebuje uwagi, dobra i miłości drugiej osoby i ostatecznie także Osoby. Tej Osoby, którą jest Bóg. Jednocześnie, nieco paradoksalnie, każdy z tych potrzebujących ma już w sobie ten okruch dobra, którym może się dzielić i wspierać innych. A przecież nie od dziś wiadomo, że miłość dzielona się mnoży. 

Żywy Kościół 

– Chcę zaprosić każdego z nas, wspólnoty, nas kapłanów byśmy naprawdę chcieli zrozumieć życie Chrystusa. On jest w relacji z ludźmi. On oddaje życie za swój lud. I my jako chrześcijanie możemy być w świecie wielkim znakiem życia. Ile osób i ile historii odnaleźliśmy na ulicach? My nie chcemy zmieniać życia osób, ale chcemy głosić Tego, który może to zrobić – mówił ojciec Pedro Morais, zastępca prezydenta w Przymierzu Miłosierdzia, na zakończenie Misji Talitha Kum. 

Ewangelizacja miasta to nie akcja czy jakiś performance, który ma służyć autopromocji czy autokreacji. Tutaj chodzi o to, by obudzić w chrześcijanach, w nas, naszą życiową misję. Byśmy ją odnaleźli i zaczęli nią żyć. Byśmy odkryli miłość, jaką Bóg ma do każdego z nas i byśmy chcieli powiedzieć innym, że z nimi jest podobnie. 

– Misja Talitha Kum kończy się tutaj. Ale kontynuuj tę misję w twojej pracy, w szkole, w twojej rodzinie, w swoim kapłańskim życiu. W jaki sposób? Prowadząc wiele osób do Boga, prowadząc wiele serc do Boga. Boga, który nie tylko nas przyjmuje, ale ofiaruje się z miłości do każdego z nas – powiedział ojciec Pedro. 

 

 


poniedziałek, 21 listopada 2022

ADWENT - rozpoczynamy nowy rok liturgiczny


 W najbliższą niedzielę rozpoczynamy nowy rok liturgiczny, a wraz z nim okres ADWENTU.

Adwent (łac. advenio - przychodzić) w Kościele katolickim jest to czas na duchowe przygotowanie do powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa.

Okres Adwentu powinniśmy poświęcić na duchowe przygotowanie się do grudniowych uroczystości i radosne oczekiwanie na narodziny Jezusa.

W trakcie Adwentu w naszych kościołach odprawiane są Msze święte zwane roratami. Odbywają się one o świcie i poświęcone są Matce Boskiej, na pamiątkę zwiastowania archanioła Gabriela, który przyniósł jej nowinę, że zostanie Matką Syna Bożego. Roraty to jednak nie jedyne tradycje związane z Adwentem. Z okazji tego wyjątkowego momentu w roku przygotowuje się również specjalne wieńce adwentowe. Najczęściej są one wykonane w formie okręgu, z gałązek jakiegoś drzewa iglastego – nawiązują więc do tradycyjnej choinki. W wieńcu umieszcza się cztery świece, które symbolizują cztery niedziele Adwentu. Co tydzień, w niedzielę, zapala się kolejną. Pierwsza to Świeca Nadziei, druga – Świeca Pokoju, trzecia – Świeca Radości, a czwarta to Świeca Miłości. Wyjątkową symbolikę mają również poszczególne części wieńca. Zieleń gałązek symbolizuje życie oraz nadzieję. Świece mają nawiązywać oczywiście do wiecznej Światłości, forma wieńca, czyli okrąg oznaczają nieustający, powtarzający się cykl życia.

Innym ważnym symbolem Adwentu jest lampion, z którym wierni przychodzą o świcie na roraty. Wewnątrz umieszcza się zazwyczaj świecę lub żarówkę na baterię. Lampiony oświetlają wnętrze kościoła w początkowej fazie nabożeństwa, kiedy to światła pozostają przygaszone. Tradycja ta nawiązuje do przypowieści o pannach roztropnych, które pamiętały o tym, aby z zapalonym światłem oczekiwać nadejścia Oblubieńca.

sobota, 4 czerwca 2022

Zesłanie Ducha Świętego

Pięćdziesiąt dni po Zmartwychwstaniu Pańskim na zebranych w
wieczerniku apostołów zstąpił Duch Święty. Dokładnie tak, jak zapowiedział to Pan Jezus tuż przed Wniebowstąpieniem. Przypominamy siedem rzeczy, o których musi pamiętać katolik, gdy myśli o tym szczególnym wydarzeniu.

1.Dlaczego „Pięćdziesiątnica”?

Święto Ducha Świętego obchodzimy pięćdziesiątego dnia po Zmartwychwstaniu Pańskim. W języku liturgicznym święto Zesłania Ducha Świętego nazywa się z tego powodu "Pięćdziesiątnicą".

Grecy mieli na to własne słowo – Pentecostes, czyli pięćdziesiątka. Łacina przejęła to słowo, używając „Pentecoste”.  Pozostaje to nie bez znaczenia dla współczesnych katolików – cały anglosaski świat obchodzi bowiem święto zwane w tym języku Pentecost, choć po angielsku oczywiście nie oznacza to tego samego, co „pięćdziesiąt”. Włosi obchodzą zaś święto Pentecoste – nie zmienili łacińskiego pierwowzoru. My mamy „Pięćdziesiątnicę”.

2. Skąd wzięła się alternatywna nazwa „Zielone świątki”?

Pięćdziesiątnica przypada w Polsce w okresie najpiękniejszego, najbujniejszego rozkwitu przyrody – święto to obchodzimy bowiem zwykle na przełomie maja i czerwca. Różne regiony Polski dopracowały się nieco odmiennego obyczaju zielonoświątkowego, ale wszystkie łączyło uwypuklenie radości z długo oczekiwanego, „zielonego” okresu w roku. Wieńce w ten dzień zdobiły głowy dziewcząt, ludność wiejska w święto to urządzała też liczne zabawy, oczywiście na zielonym łonie przyrody.

W zależności od regionu Polski „Zielone Świątki” nazywane były dawniej również Sobótkami (południowa Polska) lub Palinockami (Podlasie). Co ciekawe, tradycja Zielonych Świątek przetrwała również w Dolnej Saksonii (Pfingstbaumpflanzen) oraz na zachodniej Ukrainie.

        3. To jedna z trzech najważniejszych uroczystości w Roku Liturgicznym!

Trzy największe uroczystości roku kościelnego są poświęcone trzem Osobom Trójcy Przenajświętszej: Boże Narodzenie jest świętem Boga Ojca, bo świętem Ojcostwa Bożego – Ojciec Przedwieczny zsyła Syna swego Jednorodzonego na ziemię, by grzeszną ludzkość odkupił. Wielkanoc jest świętem Boga Syna, który po męce i śmierci krzyżowej uwieńczył dzieło Odkupienia chwalebnym Zmartwychwstaniem.

Zielone Świątki wreszcie są świętem trzeciej Osoby boskiej, Ducha Świętego, którego Ojciec i Syn zsyłają na świat, aby to, co Ojciec stworzył, a Syn odkupił, zostało utwierdzone i poświęcone przez Niego.

        4. Przed wojną traktowano Święto Ducha Świętego

jak Boże Narodzenie i Wielkanoc

Przed wojną Zielone Świątki - podobnie jak Boże Narodzenie i Wielkanoc - były świętami dwudniowymi. Drugi dzień (jako dzień wolny) usunęli komuniści. Po 1989 r. nie było woli, by do dobrych tradycji powrócić.

Reforma liturgii po Soborze Watykańskim II sprawiała natomiast, że z kalendarza kościelnego zniknęła oktawa Zesłania Ducha Świętego. Dziś zawsze obchodzimy Pięćdziesiątnicę de facto 49 dni po Zmartwychwstaniu – jest to bowiem święto niedzielne - Niedziela Zesłania Ducha Świętego.

        5. Jak Pismo Święte przedstawia Zesłanie Ducha Świętego?

Dla przypomnienia, w Dziejach Apostolskich czytamy: „I stał się z prędka z nieba szum, jakoby przypadającego wiatru gwałtownego, i napełnił wszystek dom, gdzie siedzieli. I ukazały się im rozdzielone języki jakoby ognia, i usiadł na każdym z nich z osobna: i napełnieni są wszyscy Duchem Świętym i poczęli mówić rozmaitymi językami, jako im Duch Święty wymawiać dawał” (Dzieje Ap., II, 2-4).

Ludzie zgromadzeni przed wieczernikiem uważali początkowo, że apostołowie upoili się winem! Wyszedł do nich święty Piotr i ogłosił im Jezusa Chrystusa. Mowa ta, nawróciła naraz trzy tysiące ludzi! „Pokutę czyńcie, a niech ochrzczony będzie każdy z was w Imię Jezusa Chrystusa... a weźmiecie dar Ducha Świętego” – rzekł do nich.

        6. Tego dnia narodził się Kościół

Według wielu pisarzy katolickich Pięćdziesiątnica jest niczym innym jak dniem narodzin Kościoła. Wspomniane trzy tysiące nawróconych rozmnożyły się z zadziwiającą prędkością. Nie musiało minąć pięćdziesiąt lat od dnia pięćdziesiątnicy, by w każdym zakątku znanego wówczas człowiekowi świata, usłyszano święte imię Jezusa Chrystusa.

Święty Jan Paweł II pisał, że choć Kościół narodził się na krzyżu w Wielki Piątek, trwał w ukryciu. Swoje narodziny postanowił ujawnić światu właśnie pięćdziesiąt dni później. Tego dnia – po ludzku – narodził się dla całego świata.

        7. Niech zstąpi Duch Twój – wołanie w wigilię Zesłania

Wielu katolików doskonale pamięta słowa Jana Pawła II z jego pierwszej pielgrzymki do ojczyzny, wypowiedziane w Warszawie. Papież wołał wówczas: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi! Telewizje i portale internetowe pokazywały nam ten moment tysiące razy, potrafimy nawet zaintonować go, tak jak Ojciec Święty. Ale czy pamiętamy, że słowa te – które z pewnością znacznie przyczyniły się do zmiany polskiej rzeczywistości - wypowiedziane były w wigilię Pięćdziesiątnicy właśnie? Tuż przed tymi słowami Jan Paweł II mówił: I wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja: Jan Paweł II papież, wołam z całej głębi tego tysiąclecia, wołam w przeddzień święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi:

Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi! Amen.


poniedziałek, 7 marca 2022

10 rad jak przeżyć Wielki Post

Jak dobrze przeżyć Wielki Post? Trzeba wyjść na pustynię. W internecie znajdziemy mnóstwo grafik i filmów przedstawiających sielską, piaszczystą krainę. Zapomnij o tym. To nie będzie przyjemne. Czeka Cię susza, ostre kamienie, głód i pokusy. Ale warto. Tylko tak zbliżysz się do Boga i ludzi. Musi boleć. Kilka wskazówek dla Ciebie zanim wyruszysz.

1. Nie reaguj od razu.

Rozpoczyna się Wielki Post. Masz w sobie mobilizację i wiele dobrych chęci. Chciałbyś zacząć od pierwszego dnia. W końcu na co czekać?

A właśnie poczekaj.

Siostry Dominikanki mają piękną maksymę: “Nie reaguj od razu”. PRZEmyśl, PRZEmódl i PRZEgadaj z przyjacielem albo duchownym.

Nie uciekaj od ważnych pytań. Czego teraz pragniesz? Co chciałbyś osiągnąć? Jak chciałbyś przeżyć ten Wielki Post? Jaki Wielki Post w Twoim życiu najlepiej wspominasz? Co się wtedy działo?

Zapisz to.

 2. Sprawdź, co Bóg ma Ci do powiedzenia.

Często pochopnie podejmujemy wzniosłe postanowienia. A co na to Pan Bóg? Czy zapytałeś Go wcześniej, do czego Cię zaprasza? A może chcesz tylko, by pobłogosławił gotowy projekt “Wielki Post 2022”, który misternie sobie ułożyłeś?

Pierwsze przykazanie u Żydów brzmiało “Słuchaj…”.

Znajdź u progu Wielkiego Postu przynajmniej pół godziny.

Usiądź z kartką i długopisem

Otwórz Pismo Święte i przeczytaj te fragmenty:

Wyobraź sobie opisane sceny. Co cię w nich porusza?

Zapisz to. 

3.  Rezygnuj, odpuszczaj, zostawiaj..

Jeśli chcesz przeżyć Wielki Post poprawnie, nie musisz robić nic szczególnego. Wystarczy, że raz się wyspowiadasz i będziesz zachowywać piątkowy post. Nic więcej. Do Ciebie jednak należy decyzja, czy chcesz po prostu żyć poprawnie, czy może głęboko i owocnie. Kościół zachęca do postu, a więc rezygnacji z czegoś.

Wróć do kartki papieru.

Pomyśl o swoim życiu. Wypisz wszystko to, z czego całkowicie (przez 40 dni) lub częściowo (w niektóre dni, w pewnym stopniu) mógłbyś zrezygnować. Chodzi tu tylko o zrobienie sobie takiej “burzy mózgu”.

Lista może zawierać takie rzeczy jak np:

Zwrócić uwagę, że na liście nie ma rzeczy z natury złych.

Zrób swoją listę. Niech będzie jak najdłuższa.

Chodzi przede wszystkim o pewne nawyki, które wypełniają Twoją codzienność.

Chodzi o czynności, o których mówisz czasem: “To jest silniejsze ode mnie”.

Na szczęście nie walczysz sam.

Czy lista już gotowa?

Wielki Post nie jest kursem rozwoju osobistego. Szczerze odradzam próby poradzenia sobie ze wszystkimi sprawami, które wypisałeś. Na pewno polegniesz.

Wybierz jedną, maksymalnie dwie rzeczy.

Przepisz je albo pokoloruj.

Bądź konkretny. Mówiąc “Ograniczę…”, “Będę mniej…” skazujesz się na porażkę.

Porozmawiaj o tym, co wybrałeś z Bogiem. Jak chciałbyś to osiągnąć? Jak szatan kusi cię do tych nawykowych zachowań? 

4. Rezygnuj, odpuszczaj, zostawiaj. MĄDRZE

Jak dokonać tego wyboru?

Zdecyduj się na wyrzeczenie, które będzie Cię kosztowało, które zaboli, które odczujesz. Oczywiście, wiedząc, że nie jesteś przywiązany do portali społecznościowych mógłbyś zechcieć zrezygnować z Facebooka. Potem czułbyś satysfakcję i zadowolenie. Oto zrealizowałem postanowienie. Jestem kimś.

Jesteś wtedy bogaczem wrzucającym swoje zbędne grosze do skarbony (por. Mt 12, 41-44)

Nie podejmujesz ascezy po to, by dobrze się poczuć,

…a nawet nie do końca po to, żeby się “poprawić”. Na katechezie żartuje się czasem, że “poprawić się” można jedząc w święta dużo smakołyków, bo jesteśmy wtedy bardziej pulchni

A tutaj chodzi o MIŁOŚĆ.

Piękne, ogólne sformułowanie. A teraz konkrety.

Czy doświadczyłeś kiedyś jak cierpi najbliższa Ci osoba?

Nie wiedziałeś jak jej pomóc, ale chciałeś wczuć się w jej sytuację, towarzyszyć jej i rozumieć.

Jeśli kocham Jezusa, albo choć trochę próbuję Go kochać, to pragnę także głęboko i na serio być z Nim w drodze na Kalwarię i nieść Jego krzyż.

Każde wyrzeczenie, które boli, to mały kawałek krzyża, który niesiesz z Chrystusem. 

5. Podejmij pokutę. To niemodne, ale zbawienne.

Pokuta. Niemodne słowo. Kojarzy się archaicznie.

Nawet w Kościele coraz rzadziej wybrzmiewa.

Nie wspomnę już o słowie “przebłaganie”. Kiedy ostatnio go użyłeś?

Nie chodzi jedynie o pokutę po spowiedzi.

Krzywdząc ludzi i zaniedbując dobro sprawiasz, że także im łatwiej przychodzi zło.

To zło jest trochę jak koronawirus.

Nie masz pojęcia jak bardzo możesz go rozprzestrzenić.

Pierwszy krok to spowiedź. Nie odkładaj. Wyznacz sobie dzień. Sprawdź wcześniej w jakich godzinach – najlepiej poza Mszą Świętą – możesz w kościele przyjąć sakrament pokuty.

Potem będą kolejki. A ty chcesz przecież głęboko i owocnie, a nie tylko poprawnie. Wracamy do wyrzeczeń. Nie podejmuj ich po to, by się dowartościować. Będzie Ci łatwiej wytrwać jeśli ofiarujesz je na przebłaganie za Twoje grzechy albo grzechy tych, których kochasz, również popełnione w stosunku do Ciebie.

Mojżesz spędził wiele dni z Bogiem na Synaju. W tym czasie niecierpliwy lud zaczął czcić innych bogów. Gdy Mojżesz dowiedział się o tym, nie załamał rąk. Zaczął pościć. Koniecznie przeczytaj tę krótką historię (por. Pwt 9, 12-19).

Stać Cię na to.

Możesz w tej intencji podjąć wyrzeczenie lub np. pójść na Ekstremalną Drogę Krzyżową.

6. Zadbaj o ciszę.

Bóg mówi do Ciebie codziennie. Mówi, a nie krzyczy.

My natomiast niejednokrotnie otaczamy się bodźcami, muzyką, mediami.

One bywają jak świątynni przekupnie, którzy zagłuszają prawdziwy głos Tego, którego przecież chcemy usłyszeć.

Wygospodaruj – jeśli to możliwe – stały czas w ciągu dnia – godzinę lub dwie – na “przestrzeń ciszy”.

Nie chodzi o bezwzględne milczenie. Przestaw telefon w tryb samolotowy lub choćby wyłącz dźwięk powiadomień z Facebooka. Zwolnij. Jedz wtedy wolniej, myśl wolniej….

7. Post zrobił miejsce. Zapełnij je modlitwą.

Cisza to nie pustka.

Wielki Post zaprasza nas, byśmy odsunęli od siebie sprawy, które nie są niezbędne, aby zrobić więcej miejsca Bogu i drugiemu człowiekowi.

Poznański egzorcysta, ks. Leonard Poloch często powtarza, że jeśli będą momenty w ciągu dnia, kiedy my niczym szczególnym się nie zajmiemy, wówczas zajmie nas demon (por. Łk 11,24-26).

Joel Block, znany amerykański psycholog napisał całą książkę o tym, że poświęcając 15 minut dziennie na uważną i pełną miłości rozmowę z drugim człowiekiem, można rozwijać trwałą więź.

Relacja to nie eventy. Relacja to nie zrywy. Relacja to wierność.

Jeśli do tej pory nie modliłeś się codziennie z Pismem Świętym – zacznij od 10 minut każdego dnia.  Możesz zagłębić się w czytania mszalne z dnia albo wybrać sobie np. Księgę Hioba.

10 minut. Nie więcej, ale wiernie. Choćby nie wiem co się działo. Choćbyś był nie wiem jak zmęczony.

10 minut, nie więcej. Niech Ci to najpierw wejdzie w krew. Jeśli zaczniesz od 20-30 minut, zniechęcisz się całkowicie przy pierwszych oschłościach.

Jeśli modlisz się już codziennie z Biblią – dodaj te dziesięć minut do czasu, który spędzasz z Bogiem.

Możesz opowiadać sobie fragment, który przeczytałeś, tak jak w dojrzałej relacji kiedy druga osoba parafrazuje to, co usłyszała, żeby się upewnić, że dobrze zrozumiała.

Znasz języki?  Przeczytaj te same fragmenty nie tylko po polsku.

Powiedz Bogu co Cię porusza, a czego nie rozumiesz.

Tak powstaje więź.

Doświadczenie miłosierdzia jest możliwe tylko w kontakcie „twarzą w twarz” z Ukrzyżowanym. (…) Chodzi o dialog serca z sercem, przyjaciela z przyjacielem. Właśnie dlatego w okresie Wielkiego Postu tak ważna jest modlitwa. Jest ona nie tyle obowiązkiem, ile wyraża potrzebę odpowiadania na miłość Boga, która nas zawsze uprzedza i wspiera (…) Modlitwa (…) drąży nasze wnętrze doprowadzając do rozkruszenia zatwardziałości naszego serca, aby je coraz bardziej nawracać ku Niemu. Orędzie Papieża Franciszka na Wielki Post 2022.

8. Odklej się od siebie

Jałmużna też ma boleć.

Podobnie jest z ubraniami. Łatwiej oddać stare, przetarte niż te najlepsze, ulubione.

Bóg oddał nam Swojego Syna – to, co miał najlepszego.

My też jesteśmy do tego zdolni.

Wielki Post nie jest treningiem SAMOrozwoju

Potępiony bogacz z ewangelicznej przypowieści nie zrobił nic złego. Żył na swój sposób spełnionym życiem. On po prostu nie zauważył biednego Łazarza leżącego u jego bram.(por. Łk 16,19-31).

On po prostu się nie rozejrzał.

W życiu [bogacza] nie było miejsca dla Boga, bo jego jedynym bogiem był on sam (…) Choć dla bogacza [Łazarz] jest jakby niewidoczny, to dla nas staje się znany i niemal bliski, staje się (…) darem, bezcennym bogactwem, istotą chcianą, kochaną, zapamiętaną przez Boga” Orędzie Papieża Franciszka na Wielki Post 2017

Masz jeszcze miejsce na swojej kartce papieru?

Zrób dwie listy: Wypisz najważniejsze dla Ciebie osoby, a następnie ludzi, w pracy, w domu, w szkole czy w sklepie, którzy otaczają cię na co dzień.

Gotowe?

Czy przyłapałeś się na tym, że nie znasz wszystkich imion osób z drugiej listy?

Może trzeba to nadrobić. Oni wszyscy mają na imię Łazarz.

Zainteresuj się nimi. Czy sąsiadce ma kto zrobić zakupy? Czy koleżanka, samotna matka daje sobie radę z dziećmi? Czy ekspedientka w sklepie nie chodzi smutna?

Wiem, możesz nie mieć odwagi i siły na to wszystko. Ja nie zawsze mam.

Ale ciepłym “Dzień dobry” i uśmiechem z głębi duszy zrobisz cuda. 

9. Inwestuj w ilość, nie w jakość

Miarą sukcesu Wielkiego Postu nie jest ilość pobożnych praktyk, jakie zdołasz podjąć przez 40 dni.

Jakość, jakość i jeszcze raz jakość.

Może zamiast pobiec rano na mszę, a stamtąd sprintem do pracy czy szkoły, pójdź wieczorem lub innego dnia na Eucharystię lub drogę krzyżową. Przyjdź 15-20 minut wcześniej. Wycisz się.  Zgłoś się do niesienia krzyża albo świec. Bądź tam cały. Jezus zbawił Cię całym sobą i pragnie całego Ciebie.


10. Nie przestrasz się pokusy i upadku

Miarą sukcesu Wielkiego Postu nie jest także liczba popełnianych grzechów.

Pokora, pokora i jeszcze raz pokora.

Upadłeś, znowu upadłeś. Czy te postanowienia mają sens?

Mają. Skoro upadłeś, to nie grozi ci pycha, i myślenie, że oto o własnych siłach osiągasz duchowe wyżyny.(por. 2 Kor 12,7).

Miłość jest wysiłkiem i wytrwałością.

Wysiłek: Opieram się pokusie minuta za minutą, błagając w swojej słabości wszystkich świętych, by przyszli z pomocą (por. Hbr 12, 4)

Wytrwałość: Nawet jeśli upadnę a więc zawiodę ukochaną osobę, to nie zniechęcam się i cały czas chcę do niej wracać i doskonalić swoją miłość. Przecież ona mnie przyjmie i przytuli.

Pokusy przyjdą. Bądź gotowy. Szatan bardzo nie lubi, kiedy pościmy.

Na początku postu możemy się czuć rozdrażnieni.

To boli nasz egoizm, którego właśnie przestaliśmy karmić.

Post podjęty z miłości niesamowicie zjednoczy Cię z Bogiem.

A może przy okazji zyska Twoje zdrowie. Ale to tylko drobiazg.

 

Podsumujmy:

Daj sobie czas na przemyślenie postanowień. Wsłuchaj się w Słowo Boże. Wypisz na kartce możliwe wyrzeczenia. Wybierz jedno lub dwa – które naprawdę odczujesz. Uświadom sobie dlaczego podejmujesz post.

Pokutuj za grzechy swoje i cudze. Stwórz przestrzeń ciszy.

Módl się regularnie Słowem Bożym. Skup się na ludziach wokół siebie.

Przeżywaj nabożeństwa wielkopostne głęboko, a nie hurtowo

Nie daj się zmęczyć upadkami na swojej własnej drodze krzyżowej

Wielki Post jest trochę jak ciąża. O pewne rzeczy musisz szczególnie zadbać, a od innych się powstrzymywać – a wszystko z miłości do ukochanej Osoby, która mieszka w Tobie!

 


wtorek, 16 listopada 2021

Carlo Acutis misjonarz

« Proszę Pani, Pani syn to szczególny chłopak ». Antonia Acutis, mama Carlo, słyszała to zdanie niezliczoną ilość razy. Ale dlaczego « szczególny » ? Czyżby Carlo miał jakąś cechę własną, coś specyficznego, co odróżniało go od innych ? Nie, tajemnica Carlo ma imię: nazywa się Jezus. Od dnia I Komunii Jezus staje się jego Przyjacielem przez duże P. Ostatecznie i na zawsze. Carlo, jako pasjonat nowych technologii, jest jednym z pierwszych, którzy w pierwszych latach XXI wieku używają Internetu do głoszenia Ewangelii. Carlo to geek Jezusa, cyber-apostoł, którego papież Franciszek chce dać młodzieży jako wzór do naśladowania. Odszedłszy w wieku 15 lat w wyniku ostrej białaczki, Carlo Acutis, ten bardzo szczególny chłopak, został beatyfikowany w Asyżu 10 października 2020.


niedziela, 12 września 2021

PRYMAS TYSIĄCLECIA WYNIESIONY NA OŁTARZE

Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński zostanie wyniesiony

na ołtarze 12 września 2021 r.

Stefan Wyszyński przyszedł na świat 3 sierpnia 1901 roku we wsi

Zuzela (diecezja łomżyńska). Uczył się w szkole podstawowej w Andrzejewie, następnie w warszawskim gimnazjum oraz Prywatnej Siedmioklasowej Szkole Handlowej Męskiej w Łomży. W latach 1917-1920 uczęszczał do włocławskiego liceum im. Piusa X, które było Niższym Seminarium Duchownym. Następnie wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku, po którego ukończeniu otrzymał święcenia kapłańskie w dniu 3 sierpnia 1924 roku. Po czterech latach studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim uzyskał doktorat z nauk społecznych i prawa kanonicznego. Podczas II Wojny światowej apostołował w ukryciu w różnych stronach Polski, m.in. potajemnie głosząc rekolekcje i dni skupienia dla różnych środowisk. Dnia 4 marca 1946 roku został mianowany przez papieża Piusa XIII ordynariuszem lubelskim. Sakrę biskupią z rąk kard. Augusta Hlonda przyjął 12 maja 1946 roku na Jasnej Górze. Na swoje hasło biskupie wybrał słowa: Soli Deo (Bogu samemu). Dnia 16 listopada 1948 roku został mianowany metropolitą gnieźnieńsko-warszawskim i Prymasem Polski. Posługę prymasowską rozpoczął w niezmiernie ciężkich warunkach nie tylko ze względu na skutki zniszczeń wojennych, ale również na ateistyczny system totalitarny. Papież Pius XII powołał go do kolegium kardynalskiego na konsystorzu w dniu 12 stycznia 1953 roku, ale władze państwowe nie zezwoliły mu wówczas na wyjazd do Rzymu. Został aresztowany 26 września 1953 roku i ponad trzy lata spędził w różnych miejscach odosobnienia. Po wyjściu na wolność z nowym zapałem podjął prymasowską służbę, m.in. przygotowując Kościół i naród do obchodów tysiąclecia chrztu Polski. Z ważniejszych wydarzeń związanych z jego prymasostwem warto wspomnieć o udziale we wszystkich sesjach Soboru Watykańskiego II, akcie całkowitego oddania narodu w macierzyńską niewolę Bogurodzicy za wolność Kościoła w Polsce i na świecie (3 maja 1966), akcie oddania ludzkości Matce Kościoła w imię milenijnych zobowiązań narodu (5 września 1971), beatyfikacji ojca Maksymiliana Kolbego w 1971 roku, pierwszą pielgrzymkę Ojca Świętego Jana Pawła II do Ojczyzny, niezłomne stawanie w obronie praw człowieka podczas konfliktów społecznych w kraju. Zmarł 28 maja 1981 roku w Warszawie.  Zapisał się w pamięci potomnych jako Prymas Tysiąclecia, niedościgniony czciciel Maryi, ojciec narodu, wybitny mąż stanu o wielkim autorytecie moralnym.