Licznik odwiedzin

wtorek, 24 października 2017

Szukając szczęścia...



Ci, co znaleźli miłość prawdziwą, swoje szczęście odnajdą
Ci którymi nie rządzi chciwość (nie), swoje szczęście odnajdą
Ci, co wiedzą co to uczciwość, swoje szczęście odnajdą
Masz przy sobie ludzi, którzy zawsze ci pomogą
Murem staną za Tobą, więc doceń to…

Życie ciągle zatacza swój krąg,
Z podwójną siłą odbija się każdy błąd.
Szukając szczęścia, Ty bacz na każdy krok
Gdy myślisz że trzymasz je w garści, ono wypada ci z rąk.
Rodzimy się sami, umieramy sami, zaplątani w pożądania sieci i
Zapominamy, że nie wszystko złotem, co się świeci nie, nie, nie!
Choć niby już dorośli, to w środku jeszcze dzieci,
Wciąż próbujemy odnaleźć samych siebie w tej zamieci.
Poszukiwanie sensu życia trwa już od stuleci.
Tak wiele pytań, a brak jakichkolwiek odpowiedzi
Więc obudź w sobie uczucia, nie, nie bądź jałowy jak tundra!
Spiesz się kochać ludzi, liczy się każda sekunda!

Ci, co znaleźli miłość prawdziwą, swoje szczęście odnajdą
Ci którymi nie rządzi chciwość (nie), swoje szczęście odnajdą
Ci, co wiedzą co to uczciwo-ość, swoje szczęście odnajdą
Masz przy sobie ludzi, którzy zawsze ci pomogą
Murem staną za Tobą, więc doceń to…

A ja się dystansuję,
Naciskam "play", chilluję.
Zamykam oczy i w swoim pokoju kontempluje.
Doceniam to, co czuję,
Szczęściem koloruję,
Za każdą chwilę wszystkim przyjaciołom, szczerze dziękuję.
Czasy się zmieniają trzeba żyć na własną rękę,
Uwierz mi do tego będzie Ci potrzebne szczęście,
Nie patrz na tych chciwych Ty i tak masz od nich więcej,
Swoich ludzi, wolność słowa i odważne serce.
Gdyby nie to, nie było by tu nas,
Gdyby nie Ty i poświęcony na szukanie szczęścia czas.
Nigdy się nie dowie ten, który nie zna cierpienia,
że to nie materialna rzecz jest sensem istnienia.
Dla mnie szczęście to: zdrowie, rodzina, muzyka, kobieta,
Dom, który zawsze na mnie czeka.
Tak to jest, życie ma tyle samo wad ile zalet
Mówi tobie Manolo i Bednarek!

Ci, co znaleźli miłość prawdziwą, swoje szczęście odnajdą
Ci którymi nie rządzi chciwość (nie), swoje szczęście odnajdą
Ci, co wiedzą co to uczciwo-ość, swoje szczęście odnajdą
Masz przy sobie ludzi, którzy zawsze ci pomogą
Murem staną za Tobą, więc doceń to…

Doceń to, doceń to. Doceń to, doceń to !
Doceń to, doceń to. Doceń to, doceń to, doceń to-ohohoohoh !

czwartek, 5 października 2017

Dwukrotna mistrzyni olimpijska: „Na zawody chodzę z różańcem. A mój talent jest darem od Boga.”

Jej ojciec odszedł, kiedy była jeszcze niemowlakiem. Matka, alkoholiczka i ćpunka zniszczona przez nałóg, przestała się nią opiekować i ją oddała. Dziś Simone Biles mówi, że uratowały ją dwie rzeczy – dziadkowie i wiara.
W wieku 19 lat, Simone Biles zdobyła złoty medal olimpijski w wieloboju gimnastycznym w Rio de Janeiro dla Stanów Zjednoczonych. Kilka dni wcześniej wygrała złoto z drużyną. Zaś w ostatnich trzech latach w różnych konkurencjach gimnastycznych wywalczyła tytuł mistrzyni świata aż 10 (słownie: dziesięć!) razy. Po tych dwóch złotych krążkach w Rio jest najbardziej utytułowaną zawodniczką w historii tego sportu. Mówią, że to najlepsza gimnastyczka, która się kiedykolwiek narodziła. Że oszukuje grawitację. Że jest w stanie wykonać ćwiczenia, których nikt inny nie potrafi zrobić. A ona odpowiada: „Talent jest darem od Boga dla ciebie. To co zrobisz ze swoim talentem, jest twoim darem dla Boga.”
Porzuconą przez ojca i matkę małą Simone zajęli się jej dziadkowie, Ron i Nellie Biles. Gdy dziewczynka miała sześć lat, adoptowali ją razem z jej siostrą. Tym sposobem Simone dorastała w stabilnej, teksańskiej rodzinie i została wychowana w wierze chrześcijańskiej, gdyż jej dziadkowie są gorliwymi katolikami. Razem z nimi co niedzielę chodziła i dalej chodzi na Mszę św. do kościoła. I to do nich mówi „mamo” i „tato”.
„Nellie, czyli tak naprawdę moja babcia, po adopcji powiedziała mi, że mogę się do niej zwracać tak jak uważam, że to moja decyzja, opowiada Simone Biles. „Miałam wtedy sześć lat. Poszłam na górę i ćwiczyłam przed lustrem – mamo, tato, mamo, tato. Wróciłem na dół, a Nellie akurat stała w kuchni. Więc zagadałam do niej – mamo? A ona odpowiedziała: tak!” 
W tym samym czasie zaczęła się także kariera sportowa Simone. „Simone była bardzo aktywnym dzieckiem, uwielbiała skakać czy wspinać się po naszych meblach,” wspomina jej matka adopcyjna, Nellie. W pewnej hali gimnastycznej Simone zobaczyła młodych zawodników wykonujących ćwiczenia. Zaczęła ich naśladować i tym samym zwaliła z nóg obecnych nauczycieli i trenerów. Dali jej natychmiast mnóstwo ulotek i materiałów informacyjnych o gimnastyce, namawiali ją także, żeby zaczęła się u nich uczyć tego sportu.
I tak się rozpoczęła kariera, której efektem – jak na razie, Simone ma dopiero 20 lat – jest 19 medali (w tym dziesięć złotych) na mistrzostwach świata oraz wspomniane już dwa złote olimpijskie z Rio de Janeiro. Po roku treningów w małej hali w Teksasie niebywały talent dziewczynki dostrzegła Aimee Boorman, była zawodniczka, a obecnie trenerka gimnastyki sportowej. Simone mówi o niej, że jest „jak druga matka”. Po kolejnych latach ciężkiej pracy Simone Biles dostała się do reprezentacji USA.
Mimo swoich wielkich osiągnięć Simone pozostaje jednak skromna. „Nie byłoby mojego sukcesu, gdyby nie Bóg oraz wspaniała drużyna wokół mnie,” podkreśla. W skład tej drużyny wchodzą przede wszystkim jej dziadkowie-rodzice, którzy już na początku przygody Simone z gimnastyką wybudowali jej małą halę niedaleko domu, aby mogła trenować i się doskonalić. Poświęcenie rodziców adopcyjnych było kluczowym elementem jej rozwoju. „Potrzeby moich rodziców są dla mnie ważniejsze od moich własnych. To oni i cała moja drużyna są moją motywacją,” dodaje 20-letnia Simone Biles.
Biles nie ukrywa ponadto, jak dużą rolę w jej życiu odgrywa wiara. „Moja mama, Nellie, w kościele dała mi różaniec. Przed samymi zawodami nie modlę się na nim, tylko modlę się wówczas indywidualnie i swoimi słowami. Ale i tak zawsze mam go ze sobą, bo nigdy nie wiadomo,” tłumaczy Simone Biles.
W Stanach Zjednoczonych Simone Biles jest wielką gwiazdą, na zawody z jej udziałem przychodzą tłumy, a o jej wizerunek zabiegają największe firmy amerykańskie. Stacje telewizyjne biją się o wywiady z nią.
Ma tylko 1,42 m wzrostu, ale swoją postawą ducha przewyższa wielu. Zaś pytana o swoje dalsze oczekiwania po tak wielkich sukcesach odpowiada po prostu: „Nie mam. Wychodząc na zawody moim jedynym oczekiwaniem jest pokazać to, co wypracowałam na treningach. Nie oczekuję, że pokażę cokolwiek więcej, ale też nie akceptuję, że pokażę cokolwiek mniej. Jeżeli wygram to się cieszę, ale jak wygra ktoś inny to też się cieszę, ponieważ wiem, ile ciężkiej pracy musiał w to włożyć.”

Postawa godna mistrzyni. Nie tylko na macie gimnastycznej, ale także poza nią…