Licznik odwiedzin

poniedziałek, 12 października 2015

Didier Drogba: „Bóg jest cudowny”.

To był wieczór 19 maja 2012 roku. Bayern Monachium walczył z Chelsea Londyn z o zwycięstwo w prestiżowym turnieju. Kibice piłki nożnej z całego świata oglądali finałowy mecz Ligi Mistrzów, w którym spotkali się najlepsi tego sezonu. Wielkie FC Barcelona i Real Madryt ze swoimi gwiazdami piłkarstwa poległy już w półfinałach. Los – ale czy ślepy? – sprawił, że stanęły naprzeciw siebie zespół angielski i niemiecki. Media ochrzciły finał nową Bitwą o Anglię i rzeczywiście, dramaturgii nie brakowało, na boisku rozgrywała się zażarta walka.
Bezbramkowy stan meczu utrzymywał się aż przez 82 minuty, do kiedy Thomas Müller dość przypadkowo trafił główką do bramki Cecha. Bawarczycy oszaleli z radości, do końca meczu zostało tylko kilka minut! Niemcy zaczęli grać na zwłokę, a ich trener wprowadzać zmiany.
Zostały już dwie minuty do końca, kiedy po faulu na Anglikach, sędzia podyktował rzut wolny. Nie ważne, kto podszedł do piłki, historia zapamiętała kogoś innego. – Ułamek sekundy później Didier Drogba pięknym strzałem głową doprowadził do wyrównania. Biegnąc w radości upadł na kolana i wykonał znak krzyża. Nie tak, jak to czyni wielu piłkarzy wbiegając na boisko: niechlujnie i bez zastanowienia, odmachnąwszy jakiś magiczny znak na szczęście. Drogba przeżegnał się tak uroczyście, jakby co najmniej przyjmował błogosławieństwo. Po chwili wskazał rękami w niebo i spojrzał wymownie w gwiazdy.
Kilka minut później rozpoczęła się dogrywka. Mały włos, a Drogba zostałby antybohaterem meczu. Lekko trącił Ribery’ego w polu karnym, a ten wyłożył się jak długi, wijąc z grymasem na twarzy. Ale co za szczęście, Petr Cech obronił karnego w wykonaniu samego Robbena!
Po pół godzinie utrzymującego się remisu w dogrywce, przyszedł czas na rzuty karne. Niemiecki bramkarz grał jak natchniony – obronił pierwszy strzał, a do kolejnych piłek brakowało mu centymetrów. Petr Cech wyrównał broniąc czwarte uderzenie. Kiedy po chwili niemiecki piłkarz trafił w słupek, stało się jasne, że rozstrzygnięcie może dać ostatni zawodnik. I nie kto inny, jak Didier Drogba.
Kamery tylko przez chwilę i z daleka pokazały, że kiedy zawodnicy wykonywali rzuty karne, Didier klęczy na obu kolanach, nie zwracając uwagi na nic. O czym mógł myśleć ten trzydziestoczteroletni mężczyzna u zmierzchu piłkarskiej kariery? Czy o długiej drodze, jaką przebył jako chłopak z Wybrzeża Kości Słoniowej na europejskie stadiony? Czy może zżerał go strach, by nie dać plamy – wszak trzy miesiące wcześniej w finale Pucharu Narodów Afryki nie strzelił karnego i jego drużyna zdobyła „tylko” srebrny medal… A może odganiał złe wspomnienie o czerwonej kartce z finału Ligi Mistrzów w 2008 roku, kiedy pod koniec meczu, sprowokowany, spoliczkował zawodnika Manchesteru United? Raczej nie, bo twarz zawodnika zdradzała wielkie skupienie. Nic dziwnego – Drogba się modlił. I z tym skupieniem na twarzy podszedł do piłki, by zadecydować o wszystkim. Wybuch radości i znów znak krzyża – na tryumfalne zakończenie meczu. To przecież jego zwyczaj.
Krótko potem powiedział z radością do kamery: „To było przeznaczenie, bardzo w nie wierzę. Modlę się dużo. Tak musiało się po prostu stać. Bóg jest cudowny. Ten zespół jest niesamowity!”.
Kim jest ten sportowiec, któremu poświęcamy tyle miejsca w różańcowym czasopiśmie? Wszak piłkarze uchodzą za grupę dość rozrywkową i za raczej słaby wzór moralny dla młodzieży. Drogba wyłamuje się z tego schematu. Sam mówi, że wiele się modli, nieobcy jest mu różaniec, który czasem nosi na szyi. Mimo że tatuowanie się nie jest najmądrzejszym pomysłem, nie można nie odnotować, że na przedramieniu piłkarza znajduje się różaniec z imionami jego czterech dzieci. Choć żona jest muzułmanką, Drogba prowadzi życie dobrego chrześcijanina i sportowca.
Poświęca się działalności charytatywnej – jedną z jego licznych działalności jest Fundacja, którą założył i której przeznaczył miliony funtów. Działa ona na niespokojnym Wybrzeżu Kości Słoniowej, wspierając działania Czerwonego Krzyża, domy dziecka i szpitale, w przyszłości planuje budować szkoły. Drogba został jednym z jedenastu członków Komisji Dialogu, Prawdy i Pojednania, która badała zbrodnie popełnione w tym kraju po krwawym konflikcie w 2011 r. Aktywność Drogby jest szeroko znana – amerykański magazyn Time zaliczył go w 2010 roku do stu najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Z pewnością ten wierzący katolik wyróżnia się też z tłumu piłkarzy.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.