Licznik odwiedzin

środa, 5 marca 2014

Środa Popielcowa

Środą Popielcową rozpoczynamy się w życiu Kościoła kolejny, nowy okres
roku liturgicznego - Wielki Post. Obrzędem posypania głów popiołem, liturgia Kościoła przypomina nam skąd pochodzimy i dokąd wrócimy. I już na samym początku tego okresu Bóg stawia nas wobec podwójnego wyboru: Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście (Pwt 30,15). Masz tylko dwie drogi człowieku: albo życie w szczęściu i radości, albo wszystkie nieszczęścia wiecznej śmierci - potępienie. Do ciebie należy wybór: życie, czy śmierć; szczęście, czy nieszczęście? I ty sam poniesiesz wszelkie konsekwencje tego swojego wyboru. Od ciebie, więc zależy czy dojdzie cię „błogosławieństwo”, czy też „przekleństwo”. Pan Bóg, znając nas i nasze potrzeby, radzi: Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo (Pwt 30,19b). Z tym zaś wiąże się przede wszystkim umiłowanie Boga i bliźniego. Wybór Jego dróg. Ochotne wypełnianie przykazań Jego Przymierza, które przez Mojżesza zawarł z nami na Synaju. Ale jest to także gwarancja Bożego błogosławieństwa, czyli szczęście wiecznego przebywania z Nim w niebie.

Atmosfera tej uroczystości przesiąknięta jest zapachem... popiołu. Nie da się tego ukryć. Tradycja ma swoje prawo, choć są i tacy, którzy twierdzą że to przeżytek, muzealny relikt ludowej pobożności, pozostałość średniowiecznych zwyczajów... Woleliby dzisiaj słyszeć o życiu, o radości, o zwycięstwie itp. Szkoda, że nie zdają sobie sprawy, że szczypta popiołu układa się właśnie po linii życia, a nie śmierci. Nie wolno nam w żadnym momencie zapominać o prawdzie, którą tak pięknie wyraża jedna z antyfon mszalnych: „Ty, Panie, kochasz wszystko, co istnieje i nie pogardzasz tym, co stworzyłeś”.

„Pamiętaj, że jesteś prochem...” - to przecież nic innego jak wskazanie na substancję pierwotną, na konieczność powrotu do korzeni, do źródeł, do materii, z której jesteśmy stworzeni. To Bóg jako pierwszy nie akceptuje słabości (tej, która zniekształciła pierwotny obraz człowieka stworzonego przecież na obraz i podobieństwo Boże) i nie godzi się na to, by człowiek pozostał „prochem”. Jeśli człowiek nim pozostaje, to tylko z własnego wyboru. Człowiek-proch, to człowiek, który oddalił się od Boga, odrzucił dialog z Nim i skierował się na drogę, która prowadzi ku śmierci... Czyli sam się skazał na bycie niczym.

Bóg zaprasza do odrodzenia. Zdaje się przekonywać: pamiętaj, że jesteś prochem, ale możesz obrócić się ku Bogu, który jest nieustannym źródłem życia! Bylebyś chciał, już teraz, już dziś…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.