Licznik odwiedzin
poniedziałek, 23 grudnia 2019
czwartek, 19 grudnia 2019
Rachunek sumienia
RACHUNEK SUMIENIA DLA MŁODZIEŻY
Instrukcja:
1. Biorę kartkę i długopis i rezerwuję sobie pół godziny nie 5 minut !!!
2. Modlitwa jak poniżej
3. Czytamy po jednej linijce, jeżeli to mnie nie dotyczy idę dalej, jeżeli coś w tym jest notuję sobie o co chodzi
4. Czytam sobie to co zanotowałem i zastanawiam się co z tych spraw było grzechem ciężkim, to znaczy popełnionym przeze mnie świadomie i dobrowolnie. Zaznaczam sobie te sprawy, o których powinienem powiedzieć przy spowiedzi.
5. Modlitwa na zakończenie jak poniżej
6. Zabieram sobie kartkę z notatkami do kościoła, by przy spowiedzi nie zapomnieć czegoś ważnego.
Modlitwa: Boże, Ty wiesz, jak wielka jest moja zdolność do okłamywania samego siebie. Ty wiesz również, że umiem przesadzać i dramatyzować swoje upadki. Daj mi proszę trzeźwy umysł, realizm i uczciwość w ocenie samego siebie. Pozwól, żebym wciąż pamiętał o Twojej cierpliwej miłości wobec mnie. Daj mi odwagę, bym stanął w prawdzie przed Tobą.
GRZECHY PRZECIWKO BOGU:
• Czy wierzę, że Bóg mnie kocha i że interesuje Go Moje życie?
• Czy żyję tak, jakbym Boga nie potrzebował – polegam wyłącznie na własnych siłach, sądzę, że wszystko zależy ode mnie, wiem lepiej, co dla mnie dobre, a co złe (pycha)?
• Czy nie zapominam o tym, że zawsze mam się modlić, niezależnie od tego, co czuję, czy jest mi dobrze, czy źle?
• Czy nie ograniczam modlitwę tylko do pacierza do odklepania formułek?
• Czy do Boga zanoszę tylko błagania, czy także dziękczynienia i uwielbienia?
• Czy nie zarzucałem Boga mnóstwem słów, czy dopuszczałem Go do głosu?
• Czy nie za mało korzystam z sakramentów – Bożych darów dla mnie? Jak często spowiadam się, przystępuję do Komunii Św., uczestniczę we Mszę św.?
• Czy przystąpiłem do komunii z ciężkim grzechem na sumieniu, bez wcześniejszej spowiedzi?
• Czy uczestniczę we Mszy św. jak obserwator i kibic, czy jako aktywny uczestnik (wspólny śpiew, modlitwa, odpowiedzi)?
• Czy czytam Pismo Św.?
• Jak wygląda moje uczestnictwo w szkolnej katechezie?
• Czy wierzę w zabobony (czarny kot, siostra zakonna, kominiarz i inne)?
• Czy wierzę w horoskopy, kamienie, wróżki itp., przywiązuję do tego wagę?
• Co noszę na szyi: krzyżyk, medalik czy inny przedmiot, który nic nie mówi o Bogu?
• Czy potrafię uszanować to, co święte (kościół, cmentarz, krzyż, figury Maryi i świętych, medalik, który noszę na szyi)?
• Czy dziękuję Panu Bogu za to, co mam, nawet gdy inni mają więcej?
• Czy nie mówiłem, podejmując działanie: „Panie Boże, a teraz ja sam pokażę Ci, jaki jestem godny bycia Dzieckiem Bożym, udowodnię Ci, że jestem już dobry.”?
• Czy świadomie popełniam grzech z tłumaczeniem: „Pójdę do spowiedzi i wszystko będzie w porządku.”?
GRZECHY PRZECIWKO KOŚCIOŁOWI:
• Czy byłem wystarczająco zaangażowany w życie Kościoła?
• Czy nie krytykowałem Kościoła bez poczucia współodpowiedzialności?
• Czy nie odrzucałem oficjalnego nauczania Kościoła (Katechizm Kościoła Katolickiego i nauczanie papieskie)?
• Czy zachowałem post (np. post piątkowy jest wspólnym wyrazem solidarności z Męką Chrystusa)?
GRZECHY PRZECIWKO BLIŹNIEMU:
• Czy jestem egoistą, szukam tylko własnego dobra, inni ludzie są jedynie środkami do moich celów? • Czy wybieram tylko te znajomości, które sprawiają mi przyjemność?
• Czy narzucam własne zdanie, chcę zawsze mieć rację i ostatnie słowo, nie słucham innych?
• Czy szufladkuję ludzi, przypisuję im etykietki, ostro krytykuję i oceniam?
• Czy niszczę dobro wspólne: w szkole – ławki, pomoce szkolne i inne; na ulicy (wandalizm)?
• Czy przebaczam, umiem mówić „przepraszam”, przyznaję się do winy?
• Czy kłamię, ubarwiam moje opowiadania, przesadzam dla efektu?
• Czy lubię plotkować?
• Czy zdradzam cudze tajemnice, wykorzystuję otrzymane informacje przeciwko innym?
• Czy jestem uczciwy?
• Czy oddaję rzeczy pożyczone?
• Czy potrafię dziękować ludziom za dobro, reagować na zło?
• Czy nakłaniam innych do grzechu, do zła?
• Czy namawiam innych do grzechów seksualnych (swoją dziewczynę, chłopaka)?
• Czy umiem docenić zdolności i dobre postępowanie innych, pochwalić, pogratulować zwycięstwa czy dobrej oceny?
• Czy wykluczam Boga z koleżeństwa, przyjaźni, miłości: np. nie powierzam tych relacji Panu Bogu? • Czy modlę się za innych (rodziców, rodzeństwo, rodzinę, nauczycieli, kapłanów z parafii, znajomych ze wspólnoty)?
• Czy jestem zawistny? Zazdroszczenie komuś tego, co posiada, życzenie mu, żeby tego nie miał?
• Czy potrafię wynagrodzić wyrządzoną krzywdę (oddać skradzioną rzecz, przeprosić za oszustwo, kłamstwo, złość)?
• Czy szanuję i dbam o własność wspólną (np. przyrodę, ławki w parku, szkołę, jej pomieszczenia i wyposażenie, autobus, którym jeżdżę do szkoły, itp.)?
GRZECHY PRZECIWKO SOBIE:
• Czy zastanawiam się nad celem i sensem mojego życia?
• Czy jestem odpowiedzialny za czyny, słowa, obietnice?
• Czy marnuję czas, czy też umiem go zaplanować i dobrze wykorzystać?
• Czy jestem leniwy, łatwo się zniechęcam?
• Czy dobrze wykorzystuję niedzielny odpoczynek? Nie nadużywam w tym dniu telewizora lub komputera, zapominając o całym świecie?
• Czy idę na łatwiznę, marnuję swoje zdolności – odpisuję zadania ( sam ich nie robię – nie chce mi się), ściągam?
• Czy utrzymuję kontakty głównie z tymi, którzy się nade mną litują, a nie z tymi, którzy wymagają? • Czy przywiązuję zbytnią wagę do rzeczy materialnych?
• Czy oglądam pornograficzne filmy i czasopisma?
• Czy nie pobudzam swojej seksualności (pornografia, nieczyste myśli, nieczyste wirtualne znajomości przez Internet, samogwałt)?
• Czy szanuje swoje zdrowie (papierosy, alkohol, narkotyki, brak sportu)?
• Czy jest we mnie egoizm i egocentryzm: patrzenie na świat przez pryzmat samego siebie? Czy pytam samego siebie o zgodność moich własnych decyzji z wolą Bożą?
• Czy akceptuję samego siebie, czy też trwam w postawie buntu wobec Pana Boga, że jestem taki, a chciałbym być inny?
• Czy nie jest tak, że dostrzegam jedynie swoje wady, upadki i porażki?
• Czy potrafię się cieszyć z tego, co mam?
• Czy dbam o swoje ciało, zdrowie fizyczne (ciepłe ubranie, odpoczynek, sen, walka z nałogiem)? Modlitwa: Proszę Cię Panie o Twoją pomoc w szczerym wyznaniu moich grzechów. Daj proszę mądrość i cierpliwość spowiednikowi. Przemawiaj do mnie przez niego. Pokaż, co i jak mogę w sobie zmieniać. Niech ten sakrament będzie dla mnie źródłem radości i nadziei na to, że pomimo moich upadków mogę stać się świętym.
Instrukcja:
1. Biorę kartkę i długopis i rezerwuję sobie pół godziny nie 5 minut !!!
2. Modlitwa jak poniżej
3. Czytamy po jednej linijce, jeżeli to mnie nie dotyczy idę dalej, jeżeli coś w tym jest notuję sobie o co chodzi
4. Czytam sobie to co zanotowałem i zastanawiam się co z tych spraw było grzechem ciężkim, to znaczy popełnionym przeze mnie świadomie i dobrowolnie. Zaznaczam sobie te sprawy, o których powinienem powiedzieć przy spowiedzi.
5. Modlitwa na zakończenie jak poniżej
6. Zabieram sobie kartkę z notatkami do kościoła, by przy spowiedzi nie zapomnieć czegoś ważnego.
Modlitwa: Boże, Ty wiesz, jak wielka jest moja zdolność do okłamywania samego siebie. Ty wiesz również, że umiem przesadzać i dramatyzować swoje upadki. Daj mi proszę trzeźwy umysł, realizm i uczciwość w ocenie samego siebie. Pozwól, żebym wciąż pamiętał o Twojej cierpliwej miłości wobec mnie. Daj mi odwagę, bym stanął w prawdzie przed Tobą.
GRZECHY PRZECIWKO BOGU:
• Czy wierzę, że Bóg mnie kocha i że interesuje Go Moje życie?
• Czy żyję tak, jakbym Boga nie potrzebował – polegam wyłącznie na własnych siłach, sądzę, że wszystko zależy ode mnie, wiem lepiej, co dla mnie dobre, a co złe (pycha)?
• Czy nie zapominam o tym, że zawsze mam się modlić, niezależnie od tego, co czuję, czy jest mi dobrze, czy źle?
• Czy nie ograniczam modlitwę tylko do pacierza do odklepania formułek?
• Czy do Boga zanoszę tylko błagania, czy także dziękczynienia i uwielbienia?
• Czy nie zarzucałem Boga mnóstwem słów, czy dopuszczałem Go do głosu?
• Czy nie za mało korzystam z sakramentów – Bożych darów dla mnie? Jak często spowiadam się, przystępuję do Komunii Św., uczestniczę we Mszę św.?
• Czy przystąpiłem do komunii z ciężkim grzechem na sumieniu, bez wcześniejszej spowiedzi?
• Czy uczestniczę we Mszy św. jak obserwator i kibic, czy jako aktywny uczestnik (wspólny śpiew, modlitwa, odpowiedzi)?
• Czy czytam Pismo Św.?
• Jak wygląda moje uczestnictwo w szkolnej katechezie?
• Czy wierzę w zabobony (czarny kot, siostra zakonna, kominiarz i inne)?
• Czy wierzę w horoskopy, kamienie, wróżki itp., przywiązuję do tego wagę?
• Co noszę na szyi: krzyżyk, medalik czy inny przedmiot, który nic nie mówi o Bogu?
• Czy potrafię uszanować to, co święte (kościół, cmentarz, krzyż, figury Maryi i świętych, medalik, który noszę na szyi)?
• Czy dziękuję Panu Bogu za to, co mam, nawet gdy inni mają więcej?
• Czy nie mówiłem, podejmując działanie: „Panie Boże, a teraz ja sam pokażę Ci, jaki jestem godny bycia Dzieckiem Bożym, udowodnię Ci, że jestem już dobry.”?
• Czy świadomie popełniam grzech z tłumaczeniem: „Pójdę do spowiedzi i wszystko będzie w porządku.”?
GRZECHY PRZECIWKO KOŚCIOŁOWI:
• Czy byłem wystarczająco zaangażowany w życie Kościoła?
• Czy nie krytykowałem Kościoła bez poczucia współodpowiedzialności?
• Czy nie odrzucałem oficjalnego nauczania Kościoła (Katechizm Kościoła Katolickiego i nauczanie papieskie)?
• Czy zachowałem post (np. post piątkowy jest wspólnym wyrazem solidarności z Męką Chrystusa)?
GRZECHY PRZECIWKO BLIŹNIEMU:
• Czy jestem egoistą, szukam tylko własnego dobra, inni ludzie są jedynie środkami do moich celów? • Czy wybieram tylko te znajomości, które sprawiają mi przyjemność?
• Czy narzucam własne zdanie, chcę zawsze mieć rację i ostatnie słowo, nie słucham innych?
• Czy szufladkuję ludzi, przypisuję im etykietki, ostro krytykuję i oceniam?
• Czy niszczę dobro wspólne: w szkole – ławki, pomoce szkolne i inne; na ulicy (wandalizm)?
• Czy przebaczam, umiem mówić „przepraszam”, przyznaję się do winy?
• Czy kłamię, ubarwiam moje opowiadania, przesadzam dla efektu?
• Czy lubię plotkować?
• Czy zdradzam cudze tajemnice, wykorzystuję otrzymane informacje przeciwko innym?
• Czy jestem uczciwy?
• Czy oddaję rzeczy pożyczone?
• Czy potrafię dziękować ludziom za dobro, reagować na zło?
• Czy nakłaniam innych do grzechu, do zła?
• Czy namawiam innych do grzechów seksualnych (swoją dziewczynę, chłopaka)?
• Czy umiem docenić zdolności i dobre postępowanie innych, pochwalić, pogratulować zwycięstwa czy dobrej oceny?
• Czy wykluczam Boga z koleżeństwa, przyjaźni, miłości: np. nie powierzam tych relacji Panu Bogu? • Czy modlę się za innych (rodziców, rodzeństwo, rodzinę, nauczycieli, kapłanów z parafii, znajomych ze wspólnoty)?
• Czy jestem zawistny? Zazdroszczenie komuś tego, co posiada, życzenie mu, żeby tego nie miał?
• Czy potrafię wynagrodzić wyrządzoną krzywdę (oddać skradzioną rzecz, przeprosić za oszustwo, kłamstwo, złość)?
• Czy szanuję i dbam o własność wspólną (np. przyrodę, ławki w parku, szkołę, jej pomieszczenia i wyposażenie, autobus, którym jeżdżę do szkoły, itp.)?
GRZECHY PRZECIWKO SOBIE:
• Czy zastanawiam się nad celem i sensem mojego życia?
• Czy jestem odpowiedzialny za czyny, słowa, obietnice?
• Czy marnuję czas, czy też umiem go zaplanować i dobrze wykorzystać?
• Czy jestem leniwy, łatwo się zniechęcam?
• Czy dobrze wykorzystuję niedzielny odpoczynek? Nie nadużywam w tym dniu telewizora lub komputera, zapominając o całym świecie?
• Czy idę na łatwiznę, marnuję swoje zdolności – odpisuję zadania ( sam ich nie robię – nie chce mi się), ściągam?
• Czy utrzymuję kontakty głównie z tymi, którzy się nade mną litują, a nie z tymi, którzy wymagają? • Czy przywiązuję zbytnią wagę do rzeczy materialnych?
• Czy oglądam pornograficzne filmy i czasopisma?
• Czy nie pobudzam swojej seksualności (pornografia, nieczyste myśli, nieczyste wirtualne znajomości przez Internet, samogwałt)?
• Czy szanuje swoje zdrowie (papierosy, alkohol, narkotyki, brak sportu)?
• Czy jest we mnie egoizm i egocentryzm: patrzenie na świat przez pryzmat samego siebie? Czy pytam samego siebie o zgodność moich własnych decyzji z wolą Bożą?
• Czy akceptuję samego siebie, czy też trwam w postawie buntu wobec Pana Boga, że jestem taki, a chciałbym być inny?
• Czy nie jest tak, że dostrzegam jedynie swoje wady, upadki i porażki?
• Czy potrafię się cieszyć z tego, co mam?
• Czy dbam o swoje ciało, zdrowie fizyczne (ciepłe ubranie, odpoczynek, sen, walka z nałogiem)? Modlitwa: Proszę Cię Panie o Twoją pomoc w szczerym wyznaniu moich grzechów. Daj proszę mądrość i cierpliwość spowiednikowi. Przemawiaj do mnie przez niego. Pokaż, co i jak mogę w sobie zmieniać. Niech ten sakrament będzie dla mnie źródłem radości i nadziei na to, że pomimo moich upadków mogę stać się świętym.
Jak się spowiadać ?
FORMUŁA SPOWIEDZI:
PENITENT:( osoba spowiadająca się) : Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus
KAPŁAN: Na wieki wieków. Amen
PENITENT czyniąc Znak Krzyża mówi: W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Kapłan uczyni znak krzyża i zachęci do ufności w miłosierdzie Boże, na przykład, może to uczynić słowami
KAPŁAN:Bóg niech będzie w twoim sercu, abyś skruszony w duchu wyznał swoje grzechy PENITENT:Rozpoczynając wyznanie grzechów:Ostatni raz u spowiedzi świętej byłem: tydzień, miesiąc, lata temu ….Pokutę zadaną wypełniłem.Obraziłem Pana Boga następującymi grzechami: Wyliczam te grzechy, a przy ciężkich podaję liczbę i okoliczności. Na zakończenie mów: więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie żałuję, postanawiam poprawę proszę o naukę, pokutę i rozgrzeszenie.Następnie kapłan zachęca penitenta do okazania żalu.
PENITENT: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu (Łk 18,13).
Udzielając rozgrzeszenia kapłan wypowiada słowa
KAPŁAN: Bóg Ojciec Miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą, przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju, przez posługę Kościoła. I ja odpuszczam Tobie grzechy, w imię Ojca, Syna i ducha Świętego
PENITENT: Amen
Po udzielaniu rozgrzeszenia i zadaniu pokuty, kapłan zwraca się do ciebie słowami
KAPŁAN: Wysławiajmy Pana bo jest dobry.
PENITENT: A jego miłosierdzie trwa na wieki
KAPŁAN: Pan odpuścił tobie grzechy. Idź w pokoju.
PENITENT: Bóg zapłać. Kapłan puka w konfesjonał.
Nie ma żadnego przepisu liturgicznego nakazującego całowanie stuły.
PENITENT:( osoba spowiadająca się) : Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus
KAPŁAN: Na wieki wieków. Amen
PENITENT czyniąc Znak Krzyża mówi: W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Kapłan uczyni znak krzyża i zachęci do ufności w miłosierdzie Boże, na przykład, może to uczynić słowami
KAPŁAN:Bóg niech będzie w twoim sercu, abyś skruszony w duchu wyznał swoje grzechy PENITENT:Rozpoczynając wyznanie grzechów:Ostatni raz u spowiedzi świętej byłem: tydzień, miesiąc, lata temu ….Pokutę zadaną wypełniłem.Obraziłem Pana Boga następującymi grzechami: Wyliczam te grzechy, a przy ciężkich podaję liczbę i okoliczności. Na zakończenie mów: więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie żałuję, postanawiam poprawę proszę o naukę, pokutę i rozgrzeszenie.Następnie kapłan zachęca penitenta do okazania żalu.
PENITENT: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu (Łk 18,13).
Udzielając rozgrzeszenia kapłan wypowiada słowa
KAPŁAN: Bóg Ojciec Miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą, przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju, przez posługę Kościoła. I ja odpuszczam Tobie grzechy, w imię Ojca, Syna i ducha Świętego
PENITENT: Amen
Po udzielaniu rozgrzeszenia i zadaniu pokuty, kapłan zwraca się do ciebie słowami
KAPŁAN: Wysławiajmy Pana bo jest dobry.
PENITENT: A jego miłosierdzie trwa na wieki
KAPŁAN: Pan odpuścił tobie grzechy. Idź w pokoju.
PENITENT: Bóg zapłać. Kapłan puka w konfesjonał.
Nie ma żadnego przepisu liturgicznego nakazującego całowanie stuły.
poniedziałek, 2 grudnia 2019
Być gotowym to dostrzegać Bożą obecność.

Chodźcie, wstąpmy na górę Pańską, do świątyni Boga
Jakuba!
Umiłowani Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
Jak w każdą niedzielę, tak i dziś
zgromadziliśmy się w naszych kościołach i kaplicach, aby uczestniczyć w
Eucharystii. Ten dzień przypomina nam podstawową prawdę naszej wiary: Jezus zmartwychwstał i żyje.
Dzisiejsza niedziela jest także pierwszą niedzielą Adwentu, a więc czasu, w
którym naszą myślą wybiegamy ku wieczności, oczekując powtórnego przyjścia Syna
Człowieczego; czasu, od którego rozpoczyna się nowy rok liturgiczny i
duszpasterski; czasu, który chcemy dobrze przeżyć, aby i tym razem owocnie przygotować
się do Uroczystości Narodzenia Pańskiego.
W pierwszym czytaniu usłyszeliśmy
zapowiedź proroka Izajasza o końcu czasów. Wraz z narodzinami Chrystusa, Jego
Śmiercią i Zmartwychwstaniem, rozpoczęły się w historii świata czasy
ostateczne. Nastała pełnia czasów (Ga 4,4). Święty
Paweł poucza nas: noc się posunęła, a przybliżył się dzień (Rz
13, 11-). I choć nie znamy dnia powtórnego przyjścia Chrystusa, wezwani
jesteśmy, aby się na nie przygotować: bądźcie gotowi, bo w chwili, w której się nie domyślacie,
Syn Człowieczy przyjdzie (Mt 24, 44). Cóż oznacza dla nas to
wezwanie? Czym jest owa gotowość, do której Chrystus nas dzisiaj zaprasza? Na
jakie przyjście powinniśmy się przygotować?
Święty Bernard (+1153) nauczał, że potrójne jest przyjście Pana.
(…) w pierwszym swoim przyjściu Chrystus stał się naszym odkupieniem, w drugim
ukaże się jako nasze życie, a pomiędzy tymi dwoma jest On naszym
wytchnieniem i pocieszeniem. Czasy, w których żyjemy – wbrew
temu, co może nam się wydawać – są naznaczone Bożą obecnością. Od nas zależy,
czy w Jezusie Chrystusie szukać będziemy wytchnienia i pocieszenia, czy też
damy się zwieść różnorakim pokusom. Od nas zależy też, na ile potrafimy Go
rozpoznać i przyjąć.
Teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu.
Drodzy Siostry i Bracia!
Być gotowym to dostrzec w nowym
roku liturgicznym i duszpasterskim, który rozpoczynamy, wielki dar i zarazem
szansę. Przeżywać go będziemy pod hasłem Wielka Tajemnica Wiary pochylając się nad
sakramentem Eucharystii. Niech ten rok będzie dla nas zachętą i impulsem do
pogłębienia naszej pobożności eucharystycznej, zintensyfikowania troski i
starania o piękno liturgii, a także poszerzenia wiedzy i tym samym rozumienia
sakramentu będącego centrum życia, wiary i modlitwy Kościoła. Nie chodzi
przecież o zwykłe powtórzenie poszczególnych celebracji, ale o to, aby
pozwolić się Duchowi Świętemu prowadzić i prawdziwie spotkać
przychodzącego Pana.
Być gotowym, to również dostrzec
Bożą obecność w wydarzeniach, w których uczestniczymy. Wraz z pierwszymi Nieszporami
adwentowymi, sprawowanymi w katedrze, weszliśmy uroczyście w duchowe
przygotowanie naszej archidiecezji do nawiedzenia Obrazu Matki Bożej
Jasnogórskiej. Rozpocznie się ono 3 października 2020 r. w parafii pw.
Zwiastowania NMP w Inowrocławiu, a zakończy się 28 sierpnia 2021 r. w parafii
archikatedralnej w Gnieźnie. Do tego wydarzenia, od pierwszej soboty stycznia,
przygotowywać się będziemy poprzez nowennę. Naszej modlitwie towarzyszyć będzie
płomień świecy. Matka Boża w znaku Jasnogórskiego Obrazu przybędzie do naszej
archidiecezji, aby przypomnieć nam słowa Chrystusa: uczyńcie cokolwiek wam powie (por.
J 2,5). Wpatrując się w Jej święty Wizerunek, pragniemy przyzywać Jej
wstawiennictwa i Jej opieki nad nami, naszymi rodzinami i całym Kościołem gnieźnieńskim.
Dziękując za obecność na Jasnej
Górze tym, którzy przed niespełna dwoma miesiącami tam wspólnie pielgrzymowali,
proszę Was, drodzy Siostry i Bracia, abyśmy do tych szczególnych dni obecności
Jasnogórskiego Obrazu w parafiach naszej archidiecezji jak najlepiej się
przygotowali. Służyć temu będzie uczestnictwo w misjach lub rekolekcjach
poprzedzających bezpośrednio dzień nawiedzenia w parafii. Niech znakiem naszej
radości z przybycia Matki Bożej w kopii Cudownego Wizerunku Jasnogórskiej będą
przyozdobione kościoły, domy i ulice. Wierzę głęboko, że Ta, która uczy nas
słuchać Swego Syn, prowadzić nas będzie do Niego drogami matczynej miłości i
czułości.
Szczególnym wydarzeniem w
nadchodzącym roku będzie również beatyfikacja Sługi Bożego Stefana Kardynała
Wyszyńskiego. Odbędzie się ona w Warszawie 7 czerwca 2020. Wyniesiony na
ołtarze zostanie pasterz naszej archidiecezji. To On często powtarzał – wszystko postawiłem na Maryję. Od
chwili beatyfikacji słowa te staną się dla nas – przygotowujących się do
nawiedzenia Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej – szczególnym zobowiązaniem i
zarazem znakiem Bożej obecności: Soli Deo per Mariam. Wracając ze swego
pierwszego po uwolnieniu z więzienia wyjazdu do Rzymu, 19 czerwca 1957 roku,
Prymas Tysiąclecia mówił w katedrze warszawskiej: (…) nie wróciłem sam. Przywiozłem ze
sobą dar – oblicze naszej Królowej, Pani i Matki, Dziewicy Wspomożycielki –
Maryi. Wyjeżdżając do Rzymu wziąłem ze sobą dwie kopie obrazu Matki Bożej
Jasnogórskiej. Jedną ofiarowaliśmy imieniem narodu Ojcu świętemu (…) Drugą
kopię macie oto przed sobą. Podczas audiencji (…) Ojciec
Święty (…)
osobiście pobłogosławił ten drugi obraz. I ukazując wiernym
pobłogosławioną przez papieża kopię Wizerunku Maryi Częstochowskiej, kard.
Wyszyński zapowiedział, że rozpocznie się już niedługo święta wędrówka: nawiedzenie
Matki Bożej po całej Polsce. Będzie więc ten obraz wędrował – mówił
Ksiądz Prymas – przez dziewięć lat po naszej ziemi ojczystej. Będzie
nawiedzał wszystkie diecezje, poczynając od archidiecezji warszawskiej (…) a
kończąc na archidiecezji gnieźnieńskiej, gdzie w 1966 roku będą się odbywały
główne uroczystości Tysiąclecia chrześcijaństwa Polski. I tak z
inicjatywy Prymasa Tysiąclecia rozpoczęło się nawiedzenie Matki Bożej i trwa
ono nadal.
Noc się posunęła, a przybliżył się dzień.
Siostry i Bracia!
Adwent, który rozpoczęliśmy, jest
również czasem przygotowania do Uroczystości Narodzenia Pańskiego. Wyczekujemy
jej z nadzieją i radością. Czy jednak będzie ona dla nas prawdziwie radosna i
niosąca nadzieję, to zależy od naszej gotowości spotkania się z Tym, którego
narodziny będziemy świętować. Być gotowym spotkać się z Chrystusem oznacza
oczekiwać Jego przyjścia nie tylko na końcu czasów, ale przede wszystkim już
teraz. Dlatego pamiętajmy o przygotowaniu naszych serc. Nie chodzi przecież
tylko o wdzięczne wspominanie przeszłości czy choćby najpiękniejszą zewnętrzną
oprawę czekających nas świąt. Chodzi o to, oby dokonało się dla nas wszystkich – jak
mówił na Jasnej Górze papież Franciszek – dla każdej i każdego z nas przejście wewnętrzne, Pascha
serca ku stylowi Bożemu ucieleśnionemu przez Maryję: działać w miłości i w
bliskości towarzyszyć, z prostym i otwartym sercem. Taki
jest bowiem styl Boży ucieleśniony przez Maryję. Taki
jest styl Tej, która ma do nas przyjść w Jasnogórskim Wizerunku, symbolicznie
przynoszona jak przed 40 laty przez Prymasa Tysiąclecia, w darze jego
beatyfikacji, za którą podziękujemy w wymiarze diecezjalnym 21 czerwca 2020
roku w Gnieźnie.
Drodzy siostry i Bracia!
Życzę więc, aby nadchodzący czas
Adwentu i czas przygotowania do nawiedzenia był dla nas wszystkich czasem
błogosławionym. Każdego dnia otwierajmy nasze serca Jezusowi Chrystusowi, który
jest naszym wytchnieniem i pocieszeniem. Wypraszając
w modlitwie dla każdej i każdego z Was opieki Pani Jasnogórskiej oraz wzywając
wstawiennictwa św. Wojciecha i błogosławionego już wkrótce Sługi Bożego,
Stefana Kard. Wyszyńskiego, proszę Was także o modlitwę w mojej intencji.
niedziela, 3 listopada 2019
Uroczystość Wszystkich Świętych ? Co to jest i po co ją obchodzimy ?

Znanych i anonimowych,
dawnych i współczesnych świętych Kościół katolicki uroczyście wspomina 1
listopada. Uroczystość Wszystkich Świętych winna być jednym z najbardziej
radosnych dni dla chrześcijan.
Uroczystość Wszystkich Świętych nie jest – wbrew
spotykanym niekiedy opiniom – “Świętem Zmarłych” ale przypomina wszystkim
wiernym o ich powołaniu do świętości. W odróżnieniu od tej uroczystości,
następnego dnia – 2 listopada – wspomina się wszystkich wiernych zmarłych. Jest
to dzień modlitwy za tych, którzy w czyśćcu przygotowują się do chwały nieba. Śp.
Ks. Jan Twardowski mawiał, że: „Dzień Zmarłych jest dniem wiary w
nieśmiertelność człowieka”.
Dzień 1 listopada przypomina prawdę o powszechnym
powołaniu do świętości. Każdy z wierzących, niezależnie od konkretnej drogi
życia: małżeństwa, kapłaństwa czy życia konsekrowanego jest powołany do
świętości. Tej pełni człowieczeństwa nie można osiągnąć własnymi siłami.
Konieczna jest pomoc łaski Bożej, czyli dar Boga. Ponieważ Stwórca powołuje do
świętości wszystkich, także każdemu człowiekowi pomaga swą łaską. Teologia
wskazuje, iż każdy otrzymał dar zbawienia, bo Jezus Chrystus złożył ofiarę za
wszystkich ludzi. Od każdego z nas jednak zależy, w jakim stopniu przyjmie od
Boga dar świętości.
piątek, 31 maja 2019
15-letni geniusz komputerowy blisko beatyfikacji.

5 lipca
2018 roku za zgodą Ojca Świętego Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych ogłosiła
dekrety zatwierdzające heroiczność cnót czworga sług Bożych. Wśród nich
znalazł się Carlo Acutis, który zamarł na białaczkę, mając zaledwie 15 lat.
Codziennie
uczestniczył w Eucharystii
„Być
zawsze blisko Chrystusa – to jest mój plan na życie”. To słowa Carla Acutisa
(1991 – 2006), dziś Sługi Bożego. Carlo był nowoczesnym i energicznym
chłopcem. Już jako bardzo młody człowiek świetnie znał się na komputerach, a
jego inteligencja znacznie wykraczała poza możliwości rówieśników. Nad
komputery cenił sobie jednak bardziej żywą wiarę – różaniec i pomoc innym były
całym jego życiem.
Carlo
czerpał wszak siłę z bardzo konkretnych źródeł. Codziennie uczestniczył w
Eucharystii, która – jak twierdził – pomagała mu dobrze przeżywać każdy moment
dnia, od początku do końca. Nie wyobrażał też sobie funkcjonowania bez
adoracji.
Historia
jego życia i śmierci szybko obiegła cały świat. A to za sprawą uwielbianego
przez niego internetu. Carlo stał się znany i kochany przez młodych wierzących.
Być może dlatego, że mimo głębokiej wiary wcale nie był dewotem ani
świętoszkiem. Powstały o nim książka i film.
Pierwszą
Komunię Carlo przyjął, za specjalnym pozwoleniem, już w wieku 7 lat – czyli 3
lata wcześniej niż inne włoskie dzieci. Pewna matka przełożona z klasztoru
sióstr klauzurowych w Perego, która obserwowała tamten moment, wspomina Carla
następująco:
Podczas
mszy świętej był skupiony i spokojny, jednak kiedy zbliżał się moment
rozdawania Komunii, zaczął okazywać pierwsze oznaki niecierpliwości. Kiedy
wrócił do ławki z Jezusem w sercu, znów jakby się niecierpliwił – nie mógł
usiedzieć w miejscu. Tak jakby w środku niego wydarzyło się coś, co mógł
zauważyć tylko on, co było tak wielkie, że nie mógł tego pojąć (Tempi, 20
maggio 2013).
Żyć
dobrze dniem dzisiejszym
To
dzięki Carlowi i jego pomysłowości w internecie można oglądać wystawę na
temat cudów eucharystycznych. To takie duchowe dziedzictwo, które po
sobie zostawił.
Carlo
Acutis zaczął chorować na początku października 2006 roku. Objawy początkowo
uznano za niegroźną świnkę. Dopiero potem okazało się, że to białaczka. Śmierć
nadeszła bardzo szybko – bo już 12 października. „Carlo rozumiał, co się
działo, całe swoje cierpienie powierzył Kościołowi i papieżowi” – opowiadała
Francesca Consolini, inicjatorka procesu beatyfikacyjnego, toczącego
się obecnie przed watykańską kongregacją.
I dalej
mówiła: „W szpitalu martwił się o rodziców, dziękował lekarzom i pielęgniarkom.
Z właściwą sobie pełnią przeżył nawet śmierć – tak samo, jak żył
wcześniej. Żyć dobrze dniem dzisiejszym, szukając jego esencji – to moim
zdaniem najważniejsze przesłanie, które nam pozostawił” (Credere, 30
giugno 2013).
Cieszę
się, że umieram tak wcześnie
Wielu
znajomych Carla przy okazji jego śmierci momentalnie zbliżyło się do wiary. „Na
pogrzebie – mówiła jego mama – było mnóstwo imigrantów, muzułmanów i
hinduistów, których prawdopodobnie poznał podczas swoich wycieczek rowerowych
po dzielnicy. Zawsze zatrzymywał się, żeby porozmawiać z zagranicznymi
tragarzami czy portierami. Pod naszym blokiem mieszkał bezdomny. Carlo
przynosił mu posiłki. Pewnego razu podarował śpiwór starszemu panu, który
spał w kartonach. Natomiast małe napiwki, które dostawał, oddawał zawsze
braciom kapucynom”.
„Był
również bardzo skromny – kontynuuje matka. – Pamiętam, jak rozzłościł się,
kiedy kupiłam mu buty, które on uznał za zbyteczne. Twierdził, że za wszelką
cenę trzeba trenować swoją dobrą wolę. Jedyną rzeczą, o którą powinniśmy
prosić Pana – mówił – to żeby dał nam wolę, żebyśmy chcieli być
święci”.
„Cieszę
się, że umieram tak wcześnie – napisał Carlo przed samą śmiercią. – Bo nie
zmarnowałem ani minuty życia na rzeczy, które nie podobałyby się Bogu”.
piątek, 8 marca 2019
Aby być bardziej sobą...
Czy
pamiętasz takie określenia jak "umartwienie" i
"wyrzeczenie"? Z czym kojarzy ci się post? Mentalność dzisiejszego
człowieka Zachodu nie potrafi już dostrzec wartości tej praktyki, uważając go
za przeżytek. Post nie jest pomysłem chrześcijaństwa. Wiele kultur i religii
praktykowało wyrzeczenie na długo przed przyjściem Chrystusa. Najwidoczniej
ludzie bardzo sobie je cenili. Kościół zachował to ćwiczenie, przejmując
doświadczenie wieków. Jeśli pragniesz zrozumieć sens wyrzeczenia, przyjrzyj się
swoim przyzwyczajeniom. Jak wiele codziennych czynności wykonujesz
mechanicznie: bierzesz prysznic, spożywasz posiłki, oglądasz telewizję, idziesz
do szkoły lub do pracy, itd. Nawet nie musisz o tym myśleć. Jak silne są nawyki
- wystarczy chwilę się zastanowić: przejadanie się, zapominanie, niepanowanie
nad sobą. Są też dobre przyzwyczajenia: punktualność, solidność i zrównoważona
dokładność czy... mycie zębów. Chcesz zmienić swoje życie? Zacznij pracę nad
twoimi nawykami. Zapewne będzie cię to kosztowało nieco wysiłku -- czasem nawet
zaboli, ale ostatecznie wyda dobre owoce. Zamiast koncentrować się na
negatywnej stronie postu, spróbuj popatrzeć na niego pozytywnie.
"Złe
przyzwyczajenie zwycięża się przyzwyczajeniem dobrym, zaś dobre przyzwyczajenie
przeobraża naturę, i co wcześniej wydawało się trudne, później okazuje się
wykonalne i łatwo dostępne" -- tak pisał św. Tomasz a Kempis.
Czas
Wielkiego Postu jest idealny do takiego przedsięwzięcia. Zastanów się co
chciałbyś podjąć, od czego zacząć. Nie łudź się, że od razu cały się zmienisz.
Wybierz coś małego na miarę twoich sił. Następnie ćwicz ten zwyczaj codziennie.
Nie zrażaj się niepowodzeniami, czy nikłym skutkiem twoich wysiłków. Co uczynić
przedmiotem postu? Może to, abyś był bardziej swoim przyjacielem niż wrogiem i
krytykiem, aby widzieć w sobie więcej dobra, dostrzegać swoje talenty i
osiągnięcia. Od czasu do czasu zamiast szukać uporczywie swoich błędów, warto
wyłowić to co szlachetne, zliczyć darowane Ci dobrodziejstwa i podziękować.
Każdy z nas nosi w sobie niezmierne skarby. Wielki Post jest po to, abyś odkrył
to bogactwo i nim się ucieszył. Spróbuj, powodzenia !
poniedziałek, 28 stycznia 2019
Kto to jest ? Odpowiedziała: Nie wiesz ? Przecież to nasz papież !
Dzisiaj
jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem, dużo bardzo pięknych rzeczy poznaję i
cieszę się życiem, ludźmi, których Pan Bóg stawia na mojej drodze każdego dnia,
ale kiedyś było inaczej…
Gdy miałam 7 lat, moja mama wstąpiła do Świadków Jehowy, od tego
momentu zakończył się mój kontakt z Kościołem i wiarą, już nie chodziłam na
lekcje religii. Nie wiem jak to się stało, do Komunii św. podeszłam, ale nie w
miejscowości, w której mieszkałam. Był to czas, kiedy Ojciec Święty Jan Paweł
II był z pielgrzymką w Polsce, zobaczyłam go w telewizji u koleżanki, zapytałam
kto to jest. Odpowiedziała mi: „Jak to, nie wiesz? Przecież to jest nasz
papież!”.
Gdy po tygodniu wróciliśmy do domu, skończyło się moje chodzenie
do kościoła. Pamiętam jeszcze taki moment za parę lat, jak wysłała mnie mama do
księdza, coś potrzebowała, pamiętam, jak rozglądałam się wkoło po ścianach.
Zastanawiałam się, czemu sama nie poszła, tylko mnie wysłała, ale nie czułam
jakiegoś zmieszania, że przecież do kościoła nie chodzę i ksiądz mnie nie zna.
Wyszłam za mąż, ale mąż Kościołem nie był zainteresowany, nie
chodziliśmy nawet w niedzielę na Mszę św. Zaczęłam chodzić sama, na początku
siedziałam w ostatniej ławce, przysłuchiwałam się modlitwom, obserwowałam, co
robią ludzie i uczyłam się uczestniczenia we Mszy św. Mogłoby się wydawać, że w
zasadzie już powinno być wszystko w porządku, a jednak nie było. Ciągle miałam
jakieś pytania do siebie, kim ja jestem. Gdziekolwiek byłam, czy to była praca,
szkoła, owszem na pewnym poziomie integrowałam się z grupą, ale ciągle czułam
się obco. Nie miałam nigdy żadnego problemu z nawiązywaniem znajomości, raczej
miałam dużo koleżanek, przyjaciół, a jednak ciągle czegoś mi bardzo brakowało.
Ciesząc się macierzyństwem, zdobywając ciągle nowe umiejętności, szłam do
przodu, ale ciągle z pytaniem o moją tożsamość.
Zaczęły się moje upadki, z początku bardzo niewinne, jakiś
horoskop, książki o bardzo dziwnej tematyce, nagle stała się dla mnie bardzo
interesująca kultura Bliskiego Wschodu, życie kobiet w islamie. Nieszczęścia
spadały na mnie jedno za drugim, niepowodzenia, choroby, smutek. Byłam bardzo
nieszczęśliwa. W sercu ogromny żal, nieopisana gorycz, do tego dochodziło
lekceważenie innych, było ze mną coraz gorzej. Chodziłam do kościoła, do
spowiedzi, ale i tak brnęłam w grzechy, nie potrafiłam się modlić. W całym moim
nieszczęściu Jezus nigdy mnie nie opuścił, chociaż ja grzeszyłam, On był zawsze
blisko mnie, nie odwrócił się, nie zostawił, nigdy we mnie nie zwątpił.
Szukałam odpowiedzi na to, kim ja jestem, dlaczego wszędzie gdzie
jestem, czuję się jakoś obco. Pamiętam nawet, że zastanawiałam się, czy nie
jestem adoptowanym dzieckiem moich rodziców. Jak patrzałam na to jak żyją, co
robią, coś mi ciągle nie pasowało, czułam, że coś jest nie tak albo z nimi,
albo ze mną. Chociaż bardzo upadałam, jednak Pan Bóg wyznaczał mi pewne
granice, nie wiem, może rozsądek albo zwyczajna przebiegłość, widziałam, że
zainteresowanie mną jako kobietą jest dość duże, jednak w żadne romansidła nie
szłam, za co dzisiaj jestem bardzo wdzięczna. Pespektywa konkubiny albo macochy
były bardzo dla mnie poniżające, takie rzeczy nie były dla mnie.
Pewnego razu gdy byłam w księgarni i wybierałam książkę dla
siebie, wpadła mi w rękę książka amerykańskiego pastora „Moc pozytywnego
myślenia”. Na początku pomyślałam jakaś pobożna ta książka, ale na szczęście
kupiłam i przeczytałam. Autor na podstawie fragmentów z Pisma Świętego napisał
książkę, pomyślałam, że skoro na podstawie fragmentów powstało tak piękne dzieło,
to jaka interesująca musi być cała Biblia. Zaczęłam czytać od początku, od
Starego Testamentu, przeczytałam całą, dużo nie rozumiałam, ale to był początek
zmian w moim życiu. Błędem wtedy moim było to, że nie żyłam tym, co czytałam,
zamykałam Pismo Święte i wracałam do głupot, które robiłam.
Teraz, gdy patrzę na tamto moje życie, myślę, Bóg mnie nigdy nie
zostawił, chodziłam do kościoła, za bardzo nie wiedziałam dlaczego, potrafiłam
zostawić gości, jakieś zajęcia i szłam, księdza na kolędzie pytałam, czy mam
grzech jeśli nie jestem na Mszy, bo jestem na wykładach. Z jednej strony blisko
Kościoła, a z drugiej takie odejście.
Zapytałam koleżanki, która do mnie przyjeżdżała, razem
studiowałyśmy, czy pójdzie ze mną do kościoła, była niedziela, odpowiedziała,
że nie, zrobi sobie paznokcie i ugotuje rosół, a ja mogę sobie iść.
Wszystko wydarzyło się bardzo niedawno, przecież wiele razy
słyszałam na Mszy pieśń „Pan jest Pasterzem moim”, jednak tego dnia pieśń
brzmiała zupełnie inaczej. Czułam jak łzy cisnęły mi się do oczu, przełykałam
szybko ślinę, żeby się nie rozpłakać. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje,
jakaś nowa reakcja, jakieś inne doświadczenie. To był dopiero początek, już ten
dobry, pełen łask i błogosławieństw. Był rok 2012, moim postanowieniem na
Wielki Post było czytanie Ewangelii, odłożyłam wtedy bardzo interesującą
książkę, już nigdy do niej nie wróciłam, nawet nie wiem jakie było zakończenie.
Kolejnym pięknym doświadczeniem był w październiku Różaniec, rok
później poszłam w pielgrzymkę na Jasną Górę, nagle doszło do mnie, że mam Mamę
(moja biologiczna mama zmarła, gdy miałam 16 lat). Matka Boża Częstochowska od
tamtego momentu wprowadziła w moje serce ład, porządek, ogromną radość, życzę
każdemu takiego doświadczenia.
Od pięciu lat żyję naprawdę, należę do dwóch wspólnot, jak tylko
mogę czasowo, jestem na Mszy św., wiem już czyja jestem, jaka jest moja
tożsamość. Nie czuję się obco, jestem w moim Kościele, gdzie spotykają się
ludzie, którzy się modlą, każdy w swojej intencji, a jednak coś, albo raczej
Ktoś nas łączy. Pan Bóg ciągle mnie zaskakuje, rodzina bardzo się powiększa o
następne wnuki, a ja dostałam nową pracę. Patrzę na Kościół, jaki jest piękny,
jaki bogaty, taka różnorodność, modlitwy, duchowość, pobożność, mądrość i
miłość.
Piszę moje świadectwo 3 maja 2018, byłam z moją rodziną dzisiaj w
Częstochowie, pojechaliśmy tak zwyczajnie, jak dzieci do Mamy.
Dostałam to, na co czekałam całe życie. Źle jest człowiekowi, gdy
nie wie, że jest kochanym Dzieckiem Boga, gdy nie należy do Kościoła, nie żyje
dla Boga i drugiego człowieka.
Jola
Subskrybuj:
Posty (Atom)