Jezus
moim Panem ?
W
młodości często zastanawiałem się nad słowami świętego Pawła, który napisał, że
nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: „Panem jest Jezus”.
Dlaczego Apostoł Narodów tak twierdził ? Przecież nawet malutkie dziecko, byle
tylko umiało mówić, potrafi powiedzieć takie trzy proste słowa. Dlaczego
potrzeba tu aż mocy Ducha Świętego ? Wszystko stało się jasne, kiedy
zrozumiałem, że człowiek mówi nie tylko ustami. Człowiek mówi swoim strojem,
uśmiechem, łzami, mówi swoją obecnością albo nieobecnością w jakimś miejscu.
Człowiek mówi swoim zachowaniem niekiedy więcej niż ustami. Człowiek mówi o
swojej pobożności tym, jak się modli, jak się odzywa do przyjaciół i
nieprzyjaciół. Człowiek mówi całym sobą. I w tym znaczeniu bez pomocy Ducha
Świętego nikt z nas swoim codziennym życiem nie powie, że Panem jest Jezus.
Każdy z nas musi postawić sobie pytanie: co mówię całym sobą ? Gdyby ktoś
towarzyszył mi w moim codziennym życiu, zamieszkał ze mną na jakiś czas, czy domyśliłby
się mojego wyznania ? Czy domyśliłby się, że ja i moja rodzina jesteśmy
chrześcijanami? Czy to powiedziałby mu mój sposób pracy, rozmawiania z
bliźnimi? W maju roku 1981, gdy ciało zmarłego prymasa, kardynała Stefana
Wyszyńskiego złożone było przed pogrzebem w kościele seminaryjnym w Warszawie,
przed świątynią ustawiła się chyba najdłuższa kolejka, jaką widziała stolica.
Ludzie stali po dwie, trzy godziny, aby przejść przed trumną i oddać hołd
Zmarłemu. Byłem jeszcze klerykiem i pilnowałem porządku przed kościołem. W
pewnym momencie zobaczyłem, że gdzieś tam daleko stoi w kolejce starsza kobieta
o kulach. Podszedłem do niej szybko i powiedziałem: - Proszę, niech pani
pozwoli ze mną. Ja panią wprowadzę do kościoła bez kolejki. Pani nie musi tu
stać, to oczywiste. Wtedy ona popatrzyła na mnie oczami pełnymi pokoju i
powiedziała: - Niech mi ksiądz pozwoli stać w tej kolejce. Zamurowało mnie. Ta
starsza, chora kobieta chciała stać w tej kolejce, chciała cierpieć, choć nikt
jej do tego nie zmuszał. Dobrowolnie przyjęty krzyż pragnęła ofiarować w
intencji Zmarłego. Nie musiałem jej pytać czy jest katoliczką, czy nosi na szyi
łańcuszek z krzyżykiem lub wizerunkiem Matki Boskiej. Nie musiałem pytać, czy
jest wierząca, bo jej konkretna ofiara mówiła o tym najdobitniej – Panem tej
kobiety był Jezus, ukrzyżowany Jezus, który swoje cierpienie ofiarował za
wszystkich ludzi. Ona mówiła o tym swoją postawą. Bez pomocy Ducha Świętego nie
jest to możliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.